Kochani, dawno mnie tu nie było. Ponad rok czasu to szmat czasu. Nie wiem nawet czy ktokolwiek jeszcze tu zagląda. Blog obrósł kurzem, a w kątach pajęczyny. Było kilka powodów zaprzestania pisania. Pierwszy najbanalniejszy czyli brak weny. Drugim powodem było dorośniecie. Tak, tak dorosłam. Nie mam już parcia na dzielenie się wszystkim z innymi, aby w pełni dostrzec wartość rzeczy, chwil, wydarzeń. Nie mam już też parcia na udowadnianie, dyskusje z innopoglądowcami, etc. Zwyczajnie jara mnie moje własne życie, takie codzienne, niedoskonałe, czasami leniwe, czasami pełne chaosu i porozrzucanych po podłodze zabawek. Nie jestem perfekcyjna, moje życie perfekcyjne nie jest, a cała blogosfera, instasfera i jeszcze inna sfera, każą dążyć do doskonałości, perfekcyjności i niestety moim zdaniem sztuczności. Kadry wyreżyserowane na zamówienie, pod publikę, nieszczere i często tak sztampowe, że aż nudne. Zdałam sobie w porę sprawę, że zaczynam ustawiać kubek z kawą tak aby wypadł najlepiej na zdjęciu, w rezultacie zamiast cieszyć się smakiem kawy, piję ją zimną. O nie! Od końcówki lipca jestem też mamą po raz drugi. Kalinka ma obecnie 9 miesięcy i zwyczajnie zajmuje mi dużo czasu. Czasu który wolę spędzić na wpatrywaniu się w nią kiedy śpi, niż na klikanie w klawiaturę. Jednak wróciłam. Na jak długo nie wiem, jak będzie z częstotliwością wpisów, to również wielka niewiadoma. Nic nie obiecuję, niczego nie zakładam i nic nie planuję. Uprzedzam jednak, że będzie dużo mniej lajfstylowo, a bardziej technicznie, bo .... rozpoczynamy budowę nowego domu.
Dlaczego nowy dom? Otóż, ten w którym mieszkamy jak zapewne wiecie nie jest naszą własnością, to dom po moich dziadkach, który już nie długo zasiedlą moi rodzice na długo wyczekiwanej emeryturce. My doglądaliśmy go przez te 5 lat. Tak, tak! Już 5 lat mieszkamy tutaj, tak długo trwa nasza wiejska przygoda. Przez ten czas mieliśmy się zdecydować czy mieszkanie na wsi, zwłaszcza takiej jak nasza ( na końcu świata), jest tym czego w życiu chcemy. Bo wiecie, nie sztuką jest rzucić wszystko, zainwestować wszystko i płakać po kątach, że nie tak, że źle, że nie tak miało być. Więc daliśmy sobie czas, który był dla nas bardzo owocny. Długo zastanawialiśmy się nad tym czy aby na pewno! Czy to to? Braliśmy różne opcje pod uwagę (poza mieszkaniem w bloku ;). Polecam taki układ każdemu. Dobrze jest się "spróbować", aby mieć pewność. Wiadomo, że życie niesie różne sytuacje. Na razie dzieci mamy małe, więc kwestie szkół, dojazdów, zajęć dodatkowych nas nie dotyczą. Być może kiedyś staną się dla nas trudnością, jednak czy w dużym mieście lekcje baletu znajdują się tuż za rogiem? No zazwyczaj nie. Też trzeba wsiąść w samochód, czy tramwaj i dojechać, często stojąc dłużej w korkach niż jadąc. Do tego dołożyły się pogarszające warunki powietrza w dużych aglomeracjach i wokół nich. Wiem, że na wsiach też bywa z tym różnie, ale u nas mamy wyjątkowo czyste powietrze.
Takie oto glony rosną na naszych drzewach, świadczą one o wysokiej czystości powietrza. Mamy jeszcze jeden argument za. Za niedługo tuż obok, bo za płotem, mieć będziemy moich rodziców. Pięć lat wychowywania dzieci bez pomocy i wsparcia, bez możliwości zostawienia dzieci z kimkolwiek, konieczność liczenia tylko na siebie, sprawiła, że bardzo doceniamy instytucję dziadków ;) Zwyczajnie potrzebujemy ich my, potrzebują ich i dziewczynki. I chociaż nie zamierzamy wejść im na głowę, sama świadomość tego, że będą tuż obok poprawi jakość naszego bytowania.
Tak więc, analizując wszystkie za i przeciw, postanowiliśmy. I właśnie tutaj zamierzamy wybudować naszą przystań. To miejsce to moje dziedzictwo. Tutaj mieszkali dziadkowie, wychowywała się Mama i ja przez pierwsze lata życia. W sąsiedniej gminie, zaledwie 20 km od nas, urodził się i wychował mój Tata. Mamy tu rodzinę i masę wspomnień. Można powiedzieć, że te strony to moje korzenie, moja ojcowizna. Przez te pięć lat wrośliśmy również w otoczenie. To najbliższe, sąsiedzkie i to troszkę dalsze.
Zatem do usłyszenia :)
P.S Nadal możecie śledzić nasze Słoneczne życie tutaj na Instagramie.
A po kadry z budowy zapraszam TUTAJ
Dlaczego nowy dom? Otóż, ten w którym mieszkamy jak zapewne wiecie nie jest naszą własnością, to dom po moich dziadkach, który już nie długo zasiedlą moi rodzice na długo wyczekiwanej emeryturce. My doglądaliśmy go przez te 5 lat. Tak, tak! Już 5 lat mieszkamy tutaj, tak długo trwa nasza wiejska przygoda. Przez ten czas mieliśmy się zdecydować czy mieszkanie na wsi, zwłaszcza takiej jak nasza ( na końcu świata), jest tym czego w życiu chcemy. Bo wiecie, nie sztuką jest rzucić wszystko, zainwestować wszystko i płakać po kątach, że nie tak, że źle, że nie tak miało być. Więc daliśmy sobie czas, który był dla nas bardzo owocny. Długo zastanawialiśmy się nad tym czy aby na pewno! Czy to to? Braliśmy różne opcje pod uwagę (poza mieszkaniem w bloku ;). Polecam taki układ każdemu. Dobrze jest się "spróbować", aby mieć pewność. Wiadomo, że życie niesie różne sytuacje. Na razie dzieci mamy małe, więc kwestie szkół, dojazdów, zajęć dodatkowych nas nie dotyczą. Być może kiedyś staną się dla nas trudnością, jednak czy w dużym mieście lekcje baletu znajdują się tuż za rogiem? No zazwyczaj nie. Też trzeba wsiąść w samochód, czy tramwaj i dojechać, często stojąc dłużej w korkach niż jadąc. Do tego dołożyły się pogarszające warunki powietrza w dużych aglomeracjach i wokół nich. Wiem, że na wsiach też bywa z tym różnie, ale u nas mamy wyjątkowo czyste powietrze.
Takie oto glony rosną na naszych drzewach, świadczą one o wysokiej czystości powietrza. Mamy jeszcze jeden argument za. Za niedługo tuż obok, bo za płotem, mieć będziemy moich rodziców. Pięć lat wychowywania dzieci bez pomocy i wsparcia, bez możliwości zostawienia dzieci z kimkolwiek, konieczność liczenia tylko na siebie, sprawiła, że bardzo doceniamy instytucję dziadków ;) Zwyczajnie potrzebujemy ich my, potrzebują ich i dziewczynki. I chociaż nie zamierzamy wejść im na głowę, sama świadomość tego, że będą tuż obok poprawi jakość naszego bytowania.
Tak więc, analizując wszystkie za i przeciw, postanowiliśmy. I właśnie tutaj zamierzamy wybudować naszą przystań. To miejsce to moje dziedzictwo. Tutaj mieszkali dziadkowie, wychowywała się Mama i ja przez pierwsze lata życia. W sąsiedniej gminie, zaledwie 20 km od nas, urodził się i wychował mój Tata. Mamy tu rodzinę i masę wspomnień. Można powiedzieć, że te strony to moje korzenie, moja ojcowizna. Przez te pięć lat wrośliśmy również w otoczenie. To najbliższe, sąsiedzkie i to troszkę dalsze.
Zatem do usłyszenia :)
P.S Nadal możecie śledzić nasze Słoneczne życie tutaj na Instagramie.
A po kadry z budowy zapraszam TUTAJ