Warzywniaki pustoszeją, gospodynie zaszywają się w swych kuchniach, w których po zapachu powietrza wnioskuję jeszcze drzewem palą. Co robią? Zapewne domowe przetwory. Jedynie z rana można zobaczyć jedną lub drugą sąsiadkę z lasu, z grzybobrania wracającą.
Wieczór zapada już wcześnie i w dodatku jest chłodny... pachnie dymem z komina. A u nas w domu pachnie dzikim bzem pyrkającym w garnku i brzoskwiniami z cukrem, z których będą powidła. Nastrój jesienny udzielił się i mi. W dodatku jakiś czas już temu. Kolejne warzywka zamrożone, dziś papryka w kostce, plastrach i całości (na faszerowaną). Pierwszy soczek i pierwsze powidła zawekuję jutro... mam nadzieję że będą zjadliwe...
Od Babci Ani i Mamy Krysi dostaliśmy wielki zapas powideł węgierkowych i kompotu wiśniowego, dziękujemy. Może w weekend uda nam się wejść do drewutni i zrobić w niej porządek.
Już nie mogę doczekać się tej naszej pierwszej wiejskiej jesieni...
Pracusiu wiejski, specjalnie dla Ciebie mój wypróbowany przepis na papryczkę w weki( najładniej wygląda kolorowa):
OdpowiedzUsuń7 szklanek wody, szklanka octu, 18 łyżek cukru, 2 łyżki soli.Zagotować zalewę. Papryki surowe na kawałki i do słoiczka. Do nich listek laurowy i ziarenka ziela.Zalać gorącą zalewą i odwrócić słoiki do góry dnem. Ja ich już nie zagotowuję, bo lubię chrupiące warzywka. Jeśli wolisz bardziej miękkie, to gotuj słoiczki krótko-ok. 10 min. Gwarantuję, że jak zrobisz raz- już nie będziesz mogła bez niej żyć. Buziaki.
Fajnie piszesz, czytam i czuję się trochę, jakby tam była :)
OdpowiedzUsuńaż mi zapachniało;)
OdpowiedzUsuńU nas pracy przy przetworach nie ma końca.
OdpowiedzUsuńTeraz deszcz nam przeszkadza, żeby pozbierać resztę warzyw i owoców, ale za to opieńków całe mnóstwo!
Ale to dobrze, w zimę będzie na bogato!
Uściski,
Ilona