Follow my blog with Bloglovin

Postanowienia

Czym są postanowienia noworoczne? Trudno powiedzieć, dla każdego czymś innym. Dla jednych to dokładny plan działań na nadchodzący rok, dla innych marzenia, które chcieli by spełnić. Dla mnie postanowienia, to raczej pewne punkty konieczne do wyznaczenia i zrealizowania aby to co sobie wymarzyłam mogło się spełnić. Spełnienie dotyczy zarówno bliższej jak i dalszej przyszłości, a postanowienia na ten rok to bazy, których niezaliczenie spowoduje odroczenie spełnienia bądź wręcz brak takowego.

Z racji afery remontowej postanowienia noworoczne dotyczą głównie spraw w Jot. Chcąc następne Boże Narodzenie świętować we własnych czterech ścianach, potrzebuję podjąć pewne konkretne działania.

Najważniejsze w tym wszystkim jest kupno samochodu. Tak, tak bez własnych czterech kółek nawet nie mam co myśleć o stałym zamieszkaniu w Jot. Samochód wybrałam, markę, rocznik, a nawet kolor. Teraz kwestia znalezienia wybranka spełniającego kryteria estetyczne, ekonomiczne, techniczne i finansowe ;) Bo ze mną już tak jest, że najpierw wymyślę co chcę, a później szukam tego ideału, co wielokrotnie okazuje się bardzo trudnym zadaniem. Kupno samochodu jest dla mnie wielkim wyzwaniem, wówczas już nie będę mogła wmawiać sobie, że nie prowadzę bo nie mój samochód, bo mogę zniszczyć i co wtedy. Uwielbiam prowadzić, ale mam wielkiego stresa przed każdorazowym zasiądnięciem za kierownicą. W konsekwencji z wielu prób zrezygnowałam, jednak gdy już ruszę i przejadę tych kilkanaście metrów stres mija i czuję się jak ryba w wodzie. W związku z powyższym czeka mnie rok przełamywania barier ;)

Kolejnym postanowieniem jest kupno roweru i rozpoczęcie aktywniejszego życia. Równoznaczne jest to z końcem dojeżdżania do pracy samochodem czy tramwajem. Teraz albo rower, albo spacer :) Cóż, oznacza to równoczesne wcześniejsze wstawanie, a co za tym idzie konieczność zagłębienia się w techniki zdrowego snu. Jak spać, aby się wyspać :) Ponadto, chcę poznać na nowo okolice Jot. lasy, wioski i całą moją przyszłą małą ojczyznę, a rower niewątpliwie mi w tym pomoże.

Postanowiłam również bardziej zintegrować się z ludźmi mieszkającymi w Jot. - moimi przyszłymi sąsiadami.  Pomimo trudności jakie czekają każdego nowego mieszkańca wioski z odnalezieniem wspólnego języka z tubylcami, jestem pełna nadziei. Tym bardziej, że nie jestem dla nich zupełnie obca. Stamtąd pochodzi moja Mama, tam spędziłam dwa lata mego życia i wiele pięknych chwil. Dlaczego chcę integracji? Bo wierzę, że jest ona możliwa. Nie mówię tu o przyjaźniach, chociaż i tych nie wykluczam. Chodzi raczej o dobre, sąsiedzkie relacje. O to aby było od kogo jajka kupić, przynieść miodu z pasieki, czy mleka prosto od krowy :) Skoro będę mieszkać na wsi, chcę korzystać z jej dobrodziejstw.

No i nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Bynajmniej nie ta do obrony ( która już w czerwcu), ale nauka o pracach ogrodowych. Co sadzić, gdzie sadzić i kiedy, jak pielęgnować, podlewać, nawozić i przycinać. Bo ogród jeszcze nie skończony, dużo działań przed nami i trzeba mi wiedzy.

Ach no i jeszcze jedno, łączące się z powyższymi. Muszę kupić traktorek! Kosiarkę - traktorek, bo nawet na dwie kosiarki, dbanie o nasz trawnik to syzyfowe zajęcie!

Uhuhu rozpisałam się troszkę i coś bardzo motoryzacyjny ten rok mi się szykuje i samochód i rower i traktorek....

Myślę, że jeszcze wiele pomiędzy powyższymi i wiele wyjdzie w praniu, ale powyższe zrealizować trzeba i dlatego proszę trzymajcie kciuki za powodzenie :)

4 komentarze:

  1. a kolor samochodu do czego ma pasować ? ;)..z jazdą, potem się wpada w rutynę :)..
    Mi traktorek też by się przydał, ale cieszę się kosą spalinową, która coś często nawala :/..z sąsiadami to jest tak, że na początku euforia, potem różnie..teraz przeważnie nikt nie ma czasu, zawsze czymś zajęty, co się pójdzie to nie w porę ;)..no, aby kotów nie wieszali :)..ale Ty krajanka, to lepiej, i kobieta, to łatwiej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wilku, kolor do temperamentu ;) Ma byś w jakiejś żywej, nasyconej barwie - błękitny, żółty, zielony lub malinowy :) Najlepiej błękitny. Ja mam dwie kosiarki spalinowe, w tym jedna z napędem, jednak koszenie trwa cały dzień ( na dwie osoby - kosiarki) dlatego traktorek jest niezbędny. Tobie życzę traktorka lub mniej awarii z kosą ;) Co do sąsiadów... wiem, że życie to nie film i raczej jak w Blondynce nie będzie, ale przynajmniej żeby odezwać się było do kogo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze, że nie seledynowy ;)..bordowy ładny, albo yellow bahama, błękitny też :)
    ja mam jeszcze starą elektryczną, ale słaba, co większa kępka trawy to 'siada' ;)..o, właśnie z napędem by mi się przydała..ja nieraz i przez miesiąc człowieka nie widzę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. a mi koszenie zajmuje tydzień..praktycznie jak w jednym końcu się skończy, to w drugim można znów zaczynać :)

    OdpowiedzUsuń