Follow my blog with Bloglovin
Odwilż... niedobra odwilż, dobra odwilż, niechciana odwilż, wyczekiwana odwilż...

Takie oto myśli wirują mi w głowie po dzisiejszej wizycie w Jot. Bo oto jedna i ta sama odwilż wywołała uśmiech z powodu zielonego trawnika, odkrytych roślinek, zmiany zapachu powietrza na ten przypominający o wiośnie i jednocześnie smutek z powodu tego co zastaliśmy na strychu, a co zdradzał sufit na piętrze.

Śnieg dostał się na strych pomiędzy nieszczelnymi dachówkami i wraz z nadejściem cieplejszych dni stopniał. Rozłożona folia nie pomogła, efektem czego są mokre plamy na suficie, w tym jedna spora, skraplająca się leciutko i zaciek na ścianie... :( Istniało ryzyko, że tak właśnie będzie, dlatego spieszyliśmy się z dachem przed zimą, ale nie wyszło. Jak się dziś okazało zabezpieczenia też nie pomogły. Jedyne co mogliśmy zrobić to zebrać pozostałą wodę.


Ponadto pięknie, ciepło, zielono, strumyk wypełniony po brzegi szumi dziarsko. Takie dni zazwyczaj dają mi duży zastrzyk energetyczny, po którym łatwiej doczekać do wiosny. Jednak dziś jakoś nie pomogło. Teraz każdy następny śnieg oznaczał będzie konieczność wizyty w Jot. celem odśnieżenia poddasza.


 Życzę sobie aby wiosna nadeszła czym prędzej. A na osłodę dzisiejszego dnia wczesnowiosenne zdjęcia z ubiegłego roku.
Czym są postanowienia noworoczne? Trudno powiedzieć, dla każdego czymś innym. Dla jednych to dokładny plan działań na nadchodzący rok, dla innych marzenia, które chcieli by spełnić. Dla mnie postanowienia, to raczej pewne punkty konieczne do wyznaczenia i zrealizowania aby to co sobie wymarzyłam mogło się spełnić. Spełnienie dotyczy zarówno bliższej jak i dalszej przyszłości, a postanowienia na ten rok to bazy, których niezaliczenie spowoduje odroczenie spełnienia bądź wręcz brak takowego.

Z racji afery remontowej postanowienia noworoczne dotyczą głównie spraw w Jot. Chcąc następne Boże Narodzenie świętować we własnych czterech ścianach, potrzebuję podjąć pewne konkretne działania.

Najważniejsze w tym wszystkim jest kupno samochodu. Tak, tak bez własnych czterech kółek nawet nie mam co myśleć o stałym zamieszkaniu w Jot. Samochód wybrałam, markę, rocznik, a nawet kolor. Teraz kwestia znalezienia wybranka spełniającego kryteria estetyczne, ekonomiczne, techniczne i finansowe ;) Bo ze mną już tak jest, że najpierw wymyślę co chcę, a później szukam tego ideału, co wielokrotnie okazuje się bardzo trudnym zadaniem. Kupno samochodu jest dla mnie wielkim wyzwaniem, wówczas już nie będę mogła wmawiać sobie, że nie prowadzę bo nie mój samochód, bo mogę zniszczyć i co wtedy. Uwielbiam prowadzić, ale mam wielkiego stresa przed każdorazowym zasiądnięciem za kierownicą. W konsekwencji z wielu prób zrezygnowałam, jednak gdy już ruszę i przejadę tych kilkanaście metrów stres mija i czuję się jak ryba w wodzie. W związku z powyższym czeka mnie rok przełamywania barier ;)

Kolejnym postanowieniem jest kupno roweru i rozpoczęcie aktywniejszego życia. Równoznaczne jest to z końcem dojeżdżania do pracy samochodem czy tramwajem. Teraz albo rower, albo spacer :) Cóż, oznacza to równoczesne wcześniejsze wstawanie, a co za tym idzie konieczność zagłębienia się w techniki zdrowego snu. Jak spać, aby się wyspać :) Ponadto, chcę poznać na nowo okolice Jot. lasy, wioski i całą moją przyszłą małą ojczyznę, a rower niewątpliwie mi w tym pomoże.

Postanowiłam również bardziej zintegrować się z ludźmi mieszkającymi w Jot. - moimi przyszłymi sąsiadami.  Pomimo trudności jakie czekają każdego nowego mieszkańca wioski z odnalezieniem wspólnego języka z tubylcami, jestem pełna nadziei. Tym bardziej, że nie jestem dla nich zupełnie obca. Stamtąd pochodzi moja Mama, tam spędziłam dwa lata mego życia i wiele pięknych chwil. Dlaczego chcę integracji? Bo wierzę, że jest ona możliwa. Nie mówię tu o przyjaźniach, chociaż i tych nie wykluczam. Chodzi raczej o dobre, sąsiedzkie relacje. O to aby było od kogo jajka kupić, przynieść miodu z pasieki, czy mleka prosto od krowy :) Skoro będę mieszkać na wsi, chcę korzystać z jej dobrodziejstw.

No i nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Bynajmniej nie ta do obrony ( która już w czerwcu), ale nauka o pracach ogrodowych. Co sadzić, gdzie sadzić i kiedy, jak pielęgnować, podlewać, nawozić i przycinać. Bo ogród jeszcze nie skończony, dużo działań przed nami i trzeba mi wiedzy.

Ach no i jeszcze jedno, łączące się z powyższymi. Muszę kupić traktorek! Kosiarkę - traktorek, bo nawet na dwie kosiarki, dbanie o nasz trawnik to syzyfowe zajęcie!

Uhuhu rozpisałam się troszkę i coś bardzo motoryzacyjny ten rok mi się szykuje i samochód i rower i traktorek....

Myślę, że jeszcze wiele pomiędzy powyższymi i wiele wyjdzie w praniu, ale powyższe zrealizować trzeba i dlatego proszę trzymajcie kciuki za powodzenie :)