Mamy końcówkę 25 tygodnia, czyli połowę 6 miesiąca. Jak widać nasz czas w dwupaku nieubłaganie biegnie ku końcowi. Pomijając całą gamę uczuć, paletę myśli i wachlarz czułości jakie związane są z noszeniem pod sercem małej istoty, nowego życia, małego - wielkiego człowieka, jest to też czas intensywnych działań logistycznych. Nowy etap życia, etap bycia mamą to chyba najważniejszy i najbardziej odpowiedzialny etap jaki mogę sobie wyobrazić. I nie była bym sobą gdybym nie starała się do niego przygotować najlepiej jak tylko potrafię.
Dlatego edukuję się intensywnie w sprawach wszelakich. Nie wyobrażam sobie 9 miesięcy bez zdobywania konkretnej wiedzy i informacji o rzeczach które już dzieją się w moim życiu, oraz tych które zaraz dziać się zaczną.
Od samego początku zaopatrzona w wiele ciekawych pozycji książkowych (dziękuję Madzik ;) studiuję przebieg ciąży, dowiaduję się o rozwoju dzieciątka oraz zmianach w moim organizmie w każdym tygodniu. Niby to normalne i oczywiste, ale niejednokrotnie w ciągu tych 6 miesięcy słyszałam zdziwione głosy, sugerujące że nie ma to wielkiego sensu i po co to wszystko wiedzieć. Padały nawet komentarze typu co ma być to będzie... których sensu nie rozpatrywałam bo dla mnie są go pozbawione. Sugerowano mi również, że czas ciąży to przecież normalny czas, a nie coś wyjątkowego i trzeba po prostu żyć i nie przywiązywać zbyt wielkiej uwagi do niego.
Ja tego nie rozumiem, ile razy w życiu zdarzy nam się taki czas? Ile razy w życiu będziemy nosiły pod sercem nowe życie? Kto wie czy po mimo chęci i pragnień nie jest to ten ostatni raz? Jak w takim razie mogę spędzać go "zwyczajnie", jak każdy inny dzień w ciągu tych 29 lat które za mną? Jak można nie cieszyć się, nie celebrować, nie smakować i nie wyciągać wszystkiego co się da z tych właśnie dni. Tych krótkich 9 miesięcy, które tak szybko lecą. Jak można udawać, że jest normalnie skoro nie jest! Dlatego koło uszu puszczam dziwne komentarze na temat tego, że np. kupiłam sobie poduszkę dla kobiet w ciąży (po co?), albo że prowadzę dzienniczek ciąży...
Cieszę się każdą chwilą, nie udaję że nowy dzień jest zwykłym dniem, że rosnący brzuszek to tylko kolejny element rzeczywistości jak np. nowy pieg na twarzy. To moje 9 miesięcy! Jestem w ciąży! Kocham to uczucie i stan, nie wyobrażam sobie piękniejszego. Żyję nim 24h/d bo mogę! Bo nie przytłaczają mnie inne problemy, bo nie chodzę do pracy bo mam czas. Więc dlaczego nie?! A więc tak, wiem dokładnie co i kiedy rozwija się u naszego Maleństwa, tak wiem ile powinno ważyć i mierzyć w poszczególnym tygodniu oraz tak wiem ile cm powyżej pępka znajduje się teraz moja macica. Po co? Bo świadomość tego co się dzieje ze mną i naszym nowym życiem pozwala przeżywać ten stan w 100%.
Po co dotykam brzuszka w ciągu dnia? Bo wiem, że Ona czuje ten dotyk, bo przesyłam jej moje myśli , bo się z nią komunikuję. Po co gadam do siebie na ulicy? Bo rozmawiam z nią, chcę żeby znała mój głos i rozpoznała go zaraz po urodzeniu. Nie wyobrażam sobie ciszy w relacjach między nami. Po co mój T. czyta nam bajki na dobranoc? Żeby znała też jego głos i żeby wspólne czytanie weszło nam w krew!
Chociaż nigdy wcześniej nie przypuszczała, że wiele z moich ciążowych zachowań - działań, wywoła pytanie typu po co?, tych pytań jest zaskakująco dużo...Nie odpowiadam już na nie, My wiemy po co :)
Jak wspomniałam na początku, czas oczekiwania, jest też czasem przedsięwziąć logistycznych. Głównym z nich jest skompletowanie wyprawki. I tutaj też nie pozostawiam decyzji "ślepemu losowi", nie idę do sklepu i nie biorę z pułki tego co pod ręką. Czytam i dowiaduje się co i jak, sprawdzam opinie, szukam komentarzy. Jeżeli mam wydać na coś chociaż 1 zł, chcę żeby był to wybór świadomy i najlepszy jakiego w danej chwili mogę dokonać.
Jednym z wyborów jakie podjęliśmy już na samym początku była idea pieluszkowania. Tak chcemy pieluszkować nasze Maleństwo. Skoro podjęliśmy taką decyzje nie pozostało nic innego jak dowiedzieć się wszystkiego na ten temat i obrać strategię. Wiele czasu poświęciłam temu tematowi, przeczytałam nie jedna stronę internetową i nie jeden komentarz odnośnie pieluch wielorazowych.
W następnym poście postaram się przekazać najważniejsze informacje na ten temat, linki do przydatnych stron i przedstawić mój punkt widzenia na sprawę. Ponieważ mam ogromne przekonanie, że w ludziach wciąż tkwią stereotypy, że tak naprawdę nie wiedzą z czym to się je i dla tego cześć z nich uważa to za fanaberię, życząc drwiąco powodzenia...