Follow my blog with Bloglovin
Za piękne poranki i śniadania na dworze

















Za pranie pachnące wiatrem i relaks z kubkiem kawy w dłoni


Za własne warzywka


Za kwitnienie wszelakie












Za kolory


















Za zwierząt naszych spacery





Za kompot z rabarbaru


Zaległości ogrodowe mamy spore. Nie tylko przedłużająca się zima zdwoiła nam ilość pracy. Od ponad roku ogród zszedł na plan dalszy, a wszystkie nasze działania kręciły się wokół domu. Toteż teraz nadrabiamy. Grabimy liście i kosimy trawę jednocześnie. Sadzimy krzewy, siejemy warzywka.

Pogoda niestety nam nie pomaga. Zaplanowany urlop majowy minął pod znakiem deszczu i raczej chłodu niż ciepła. Nie zdążyliśmy skosić trawy zeszłorocznej w całości, a tegoroczna w miejscach już skoszonych gotowa jest do ponownego koszenia. Deszcz nie pozwalał pobielić drzewek, a część owocowych już kwitnie! Przyroda nadrabia stracony wiosenny miesiąc. My zaś musimy za nią gonić z pracami.



Dzisiejszy dzień przyniósł poprawę. Bez deszczu i słonecznie, w sam raz na niedzielne leniuchowanie w ogrodzie. Im bardziej się przyglądam tym bardziej mnie to wszystko zachwyca.


Może to banalne i oklepane, ale mam wrażenie że mieszkamy w najpiękniejszym zakątku świata. Nasz osobisty raj pachnie czeremchą, brzęczy pszczołami i bączkami, rozbrzmiewa koncertami ptasimi. Niby wszystko już dobrze znane, a zachwyca stale od nowa.