Follow my blog with Bloglovin


Kochani gdyby ktoś miał ochotę, zapraszam do odwiedzenia mediów społecznościowych Słonecznego Niezapominania.

Doniesienia ze wsi sielskiej znajdziecie na G+, Facebooku i Instagramie. A po więcej inspiracji zapraszam na Pinteresta. Będzie mi bardzo miło jeżeli dołączycie do obserwatorów, lajkowców, komentatorów. Miłego wieczoru!

Drodzy! W niedosycie intelektualno - emocjonalnego kontaktu z podobnymi "Wariatami", co to rzucają miasto dla wsi, a szpilki dla kaloszy, postanowiłam przeszukać sieć w ich poszukiwaniu. Niestety wujek Google okazał się w tym temacie ignorantem i nie wiele mi pomógł. Stąd mój dzisiejszy apel. Mieszkasz na wsi i kochasz ten stan? Widzisz magię w suszeniu prania na sznurkach, wietrzeniu pościeli i pracy w ogrodzie? Wolisz kompot rabarbarowy od bąbelkowych specyfików? Szwendasz się wiejskimi bezdrożami, a może pozwalasz dziecku grzebać w ziemi i bawić się polnymi kamykami?

Jeżeli tak - poszukuję właśnie Ciebie - ujawnij się! Zostaw pod postem namiary na swój wirtualny świat (blog, strona, konto na fb, cokolwiek). Z chęcią wpadnę do Ciebie przy porannej kawie lub wieczornej herbacie :)
Impreza urodzinowa Mai już za nami. Było pięknie, dziewczęco, przytulnie, nastrojowo. Pogoda wręcz idealna, ciepło, słonecznie, ale bez ubiegłotygodniowych upałów. Goście przybyli w dobrych humorach, a nasz córcia była tak zachwycona, że nawet spać nie poszła na swoje zwyczajowe drzemki. Gości przy obiedzie czy grillu nie będę tu serwować. Pokażę Wam jak udało mi się zrealizować wizję mojego wymarzonego garden party. Jak wam się podoba?









Był toast i uroczyste Sto Lat, tort i pierwsza świeczka, zabawy, spacery, a nawet stragany odpustowe, gdyż w naszej wiosce mieliśmy odpust. Mam nadzieję, że był to wyjątkowy dzień nie tylko dla nas jako rodziców, ale i dla naszego Małego Szczęścia :)



W niedzielę czeka nas ważne wydarzenie - roczek naszej córci. Pomimo wypowiedzi sugerujących, że to jak będzie ten dzień wyglądał jest zupełnie nie istotne ( bo przecież dziecko pamiętać tego nie będzie), podchodzę do tematu bardzo poważnie i z wielkim zaangażowaniem. Chcę, aby był to wyjątkowy dzień w jej życiu. Dlatego postanowiliśmy zorganizować imprezę w plenerze. Garden Party to idea, która marzyła mi się od dawna.

Źródło
Sama mam urodziny szarym listopadem. Nie tylko zazwyczaj pogoda nie sprzyja ogrodowym posiedzeniom, to w dodatku w sklepach już szał mikołajkowo - świąteczny i często wyraża się on także w prezentach, które dostaję. Zawsze chciałam mieć urodziny w takim okresie, aby można było urządzić przyjęcie w ogrodzie i jeszcze zaprosić na nie przyjaciół ze szkoły. Czerwiec to idealny miesiąc na taką imprezę. Ciepło, zielono, nadal kwitnąco i jeszcze szkoła się nie skończyła, a więc znajomi nie wyjechali na wakacje. Cieszy mnie, że urodziny córki wypadają właśnie teraz. Pragnę, aby każdy dzień jej życia był wyjątkowy, jednak wiadomo jak to jest. Codzienność często przytłacza, nadmiar obowiązków sprawia, że nie zawsze możemy wycisnąć każdą chwilę jak cytrynę i cieszyć się nią wraz z dzieckiem. Dlatego są uroczystości, święta, okazje. Właśnie po to aby w codzienności znaleźć czas na celebrację! I tak właśnie zamierzam uczynić każde jej święto wyjątkowym. Niniejszym zapoczątkowuję urodziny w ogrodzie i mam nadzieję, że staną się one naszą tradycją. W tym roku i zapewne przez kilka najbliższych świętujemy w gronie najbliższej rodziny. Jednak gdy relacje towarzyskie córki wejdą w etap bardziej intensywny, zamierzamy zapraszać naszych przyjaciół i ich pociechy, a tym samym urządzać typowo dziecięce przyjęcia. Pomimo tego, że w niedzielę będzie jedynie dwójka dzieci ( z solenizantką włącznie), chcę aby było to przyjęcie dziecięce. Przyjęcie nie dla gości ( chociaż o nich nie zapomnimy), a dla Mai.

W mojej głowie powstał obraz idealnego przyjęcia. Popołudnie, ogród, cień namiotu, pod nim białe meble ogrodowe, pastelowa zastawa, różowo - niebieskie dodatki. Delikatnie, zwiewnie, słodko, dziewczęco. Oczywiście to moje wyobrażenia. Być może za kilka lat moja mała królewna powie, że chce mieć przyjęcie Hello Kitty. No cóż jakie będzie chciała takie jej zrobię, jednak dopóki mogę kształtować jej gust, wpajać zasady estetyki, będę to robić. Więc ma być tak:




Oczywiście nie chodzi o to, aby udać się teraz do sklepu, wydać miliony monet i skopiować wiernie załączone powyżej inspiracje. Jedna pensja ogranicza nam budżet zdecydowanie, dlatego musimy przejrzeć nasze zasoby i uszyć z nich wymarzony obrazek. Jak wyjdzie? Zobaczycie niebawem.

Jak przygotować się do takiej imprezy.

Po pierwsze, trzeba sobie dokładnie wyobrazić jak ma ona wyglądać. Następnie najlepiej znaleźć przykłady, odzwierciedlenia naszej idei w sieci ;) mając obrazek w ręce, lub na monitorze łatwiej realizować wizję i przedstawiać ją zainteresowanym osobom.

Moim następnym krokiem było poszukiwanie dodatków. Bo to one tworzą klimat imprezy. Znalazłam więc w internetowych sklepach kilka drobiazgów, które posłużą realizacji planów. Obrus i zastawa stołowa, to główny element wystroju. Postawiłam na błękitny obrus w białe groszki, obiad zaserwuję na naszej rodzinnej Fryderyce, a do popołudniowego grilla posłużą papierowe zamienniki.

Źródło
Do tego kilka drobiazgów, lampion, rozeta, pompon i wesoły napis. Na ławkach kilka kolorowych poduszek i kocyków, balony...

Źródło: Internet
Kolejną kwestią jest menu. U nas podzielone będzie na trzy części. Tradycyjny, dwudaniowy obiad, cześć słodko - kawowa ( tort, ciasto z truskawkami i galaretką), grill z grillowaną karkówką i warzywami. Do picia przygotuję kompot rabarbarowy, lemoniadę ogórkową i wodę z cytryną i miętą.

Mam nadzieję, że wszystko się uda, a nasza córka będzie mieć niezapomniane wspomnienia.



O własnych warzywkach, bez nawozów i sztucznych podganiaczy marzy niemal każdy. Mieszkając na wsi zdecydowanie o nie łatwiej. Więcej miejsca, więc i większe pole do popisu. Jednak zauważyłam, że również w mieście stały się one popularne. Zakładane w małych, przydomowych ogródkach, czy na balkonach w blokach. 


Co i ile?

Musicie zastanowić się co chcecie uprawiać i ile tego ma być. Z doświadczenia radzę więcej, bardziej różnorodnie, a w mniejszych ilościach. Ponieważ warzywa szybko rosną i wcześniej zdarzało nam się, że pomimo codziennej, masowej ich konsumpcji nie wykorzystaliśmy wszystkich. Żal było patrzeć jak rzodkiewka strzela w nasiona, szpinak przerasta, a szczypior się łamie. Jako trzyosobowa rodzina, z dwójką głównych konsumentów, jemy warzywa stale. Na śniadanie, obiad i kolację. Jednak kiedy mamy wybór, czyli możemy wybrać co jemy, czy jemy szpinak, rukolę czy może sałatę, okazuje się że pojedynczych sztuk zjadamy niewiele. Dlatego nasze siewy i tym samym zbiory są cykliczne. Wysiewamy np. sałatę w odstępach trzy tygodniowych. Dzięki temu kiedy kończymy konsumować główki z pierwszego siewu, które są już mocno "dojrzałe", te z drugiego właśnie dorastają do zjedzenia. Podobnie robimy z pozostałymi warzywami. 


Mniej a bardziej różnorodnie

Nasze zbiory są też powiązane z sezonowymi "zachciewajkami". I tak w okolicach kwietnia zachciewa nam się nowalijek, czyli sałaty, rzodkiewki, szczypiorku i koperku. Później siejemy szpinak, rukolę, sadzimy por i kapustę. Por na sałatki z młodego pora, a kapustę na bigosik z zielonej kapusty do młodych ziemniaczków. W okolicach czerwca zabieramy się za fasolkę szparagową, brukselkę i ogórki czy buraki. Jesienią zbieramy seler, marchew, pietruszkę.



Jak wybrać miejsce?

Przede wszystkim musi być to miejsce, w którym będzie Wam łatwo uprawiać. Będziecie mieć blisko do wody (podlewanie), kompostu, narzędzi. Najlepiej aby było dobrze nasłonecznione, ale nie wystawione na palące słońce od rana do nocy. Nasze poletka dostają słoneczko mniej więcej od 12 do wieczora. Dzięki temu poranna rosa długo trzyma się na nich i nie wysychają tak szybko. Dobrze jeżeli stanowisko pod uprawy znajduje się w zacisznym miejscu. Wiatry wówczas nie lamią roślin i nie wysuszają gleby. 

Kiedy siejemy?

W zasadzie przez cały rok. Pamiętajcie tylko, że im później siejecie, tym później będziecie zbierać plony. Uważajcie aby zdążyć przed przymrozkami ;) W tym roku sałatę, koper, szczypior, rzodkiewkę wysiałam końcem marca. Do połowy kwietnia kiełkowały sobie pod włókniną. W kwietniu przyszedł czas na kapustę, marchew, pietruszkę, rukolę. Natomiast buraki, ogórki i dynie z cukiniami wysiałam zaledwie dwa tygodnie temu. Pomidory luby wkopał niecały miesiąc i już mają owoce. Za około dwa tygodnie posiejemy fasolkę szparagową.


Pielęgnacja

Dbamy by nie zmarzło. Zwłaszcza wczesna wiosną. Okrywamy włókniną na noc, w dzień jeżeli świeci słońce i jest ciepło odkrywamy. 

Przerywamy. Jeżeli siejemy prosto do ziemi (Ja tak właśnie robię), musimy przerwać warzywa, aby nie rosły zbyt gęsto, gdyż będą małe i słabe.

Pielimy. Szczególnie ważne jest to na początku, kiedy warzywka są małe i walczą z chwastami o dostęp do słońca. Później to już bardziej kwestia walki o wodę no i estetyki ogródka.

Podlewamy. Nigdy w dzień!! Ponieważ możemy ugotować nasze rośliny. Podlewamy wczesnym rankiem lub wieczorem.

Chronimy przed zjadaczami. I tutaj walka jest zdecydowanie nierówna. Ślimaki, gąsienice, krety, nornice... Nie mam skutecznego - ekologicznego sposobu ochrony przed nimi. Słyszałam o plastikowych butelkach zatkniętych na kije, czy soli na ślimaki. Jednak ich skuteczność jest dyskusyjna. 

Nawozimy. Tylko ekologicznym nawozem. U nas to obornik lub popiół drzewny, który w czasie przekopywania wiosennego mieszamy z ziemią.

Pamiętajmy o płodozmianie. Więcej o nim tutaj [KLIK].

Udanych plonów i wielkiej frajdy!