Prognozy optymistycznie zapowiadają dodatnie temperatury, w przyszłym tygodniu nawet powyżej 10 stopni. Śniegi i lody stopniały, gęsi wracają a ja siedzę jak na szpilkach bo tyle pomysłów w głowie i chęci do działania. Za nami przyjemne dni, walentynki i tłusty czwartek, dużo możliwości umilania sobie życia. Ostatnio mam dużo wolnego czasu, odnowiona kontuzja kolana uziemiła mnie w domu. Wychodzić co prawda nie mogę, ale za to działać w domu jak najbardziej! Więc słodzę sobie czas oczekiwania na wiosnę a to obiadem, a to ciastem czy faworkami.
Długi sen, powolne, leniwe poranki przy kawie z bitą śmietaną i to wspaniałe uczucie nic "niemuszenia" ładują moje życiowe baterie dużą dawką pozytywnej energii. Odkrywając nową nieznaną część siebie, dobrze odnajduję się w roli "kury domowej". Małe (dla mnie duże) osiągnięcia, w postaci wspomnianych faworków, czy własnoręcznie zrobionych bez, cieszą mnie niezmiernie.