Follow my blog with Bloglovin
Przyroda sprzyja rozmyślaniom, kontemplacji i snuciu planów. Oglądam stare zdjęcia i nadziwić się nie mogę jak wszystko się zmienia, jak dużo pracy za nami i ile czasu oraz wysiłku włożone zostało w to miejsce.





Powyżej elewacja, co prawda jeszcze nie skończona, staraliśmy się zachować poprzedni wygląd domu.

Poniżej nasza kuchnia (zdjęcie pionowe), przedpokój (poziome górne) i łazienka.


Jak wygląda to dzisiaj pisałam np. tutaj [KLIK]

A oto główni sprawcy zmieszania



Chociaż od zmiany pór roku dzielą nas niecałe dwa tygodnie, ja już czuję jesień. I nie chodzi tutaj tylko o aurę jesienną widoczną w przyrodzie. Długie cienie, babie lato, pożółkłe lipy, spadające liście czeremchy, schnące trawy, uwijające się myszki... Również nasza wieś przyspieszyła przygotowania do jesieni. Przygotowania te są zupełnie różne w zależności od pory roku. Ruch jest inny, niby ożywiony, przyspieszony, ale bark mu gwaru wiosenno - letniego... jest taki zadumany, zamyślony... jak te mgły co od łąki idą... traktory cichaczem przemykają koło mych okien, udając się na pola zrobić ostatnie porządki, dostawcy węgla zajeżdżają do kolejnych gospodarstw ze stukotem wysypując czarny dar ziemi, ogrzewający nas zimą.

Warzywniaki pustoszeją, gospodynie zaszywają się w swych kuchniach, w których po zapachu powietrza wnioskuję jeszcze drzewem palą. Co robią? Zapewne domowe przetwory. Jedynie z rana można zobaczyć jedną lub drugą sąsiadkę z lasu, z grzybobrania wracającą.

Wieczór zapada już wcześnie i w dodatku jest chłodny... pachnie dymem z komina. A u nas w domu pachnie dzikim bzem pyrkającym w garnku i brzoskwiniami z cukrem, z których będą powidła. Nastrój jesienny udzielił się i mi. W dodatku jakiś czas już temu. Kolejne warzywka zamrożone, dziś papryka w kostce, plastrach i całości (na faszerowaną). Pierwszy soczek i pierwsze powidła zawekuję jutro... mam nadzieję że będą zjadliwe...

Od Babci Ani i Mamy Krysi dostaliśmy wielki zapas powideł węgierkowych i kompotu wiśniowego, dziękujemy. Może w weekend uda nam się wejść do drewutni i zrobić w niej porządek.

Już nie mogę doczekać się tej naszej pierwszej wiejskiej jesieni...



Trzy Lata temu rozpoczęłam przygodę z blogowaniem. Początkowo snułam plany, pisałam o marzeniach, o tym jak i co bym chciała.

Przez te trzy lata zmieniło się wszystko skończyłam studia jedne i drugie, zmieniłam stan cywilny no i zamieszkałam na wsi.

Powoli urządzamy się  tutaj, nadając snutym planom i marzeniom realnych kształtów.
Czytając dziś wpisy z 2010 natknęłam się na ten post Inspiracje

To były inspiracje, rzeczywistość wyszła nieco inaczej?

Kominek

Miało być:

Jest:


Kuchnia

Lodówka

Miało być:
Jest:

Meble
Miało byc:


Jest:


Łazienka
Miało być:


Jest:

Sypialnia

Miało być:

Jest:

Każdy nowy dzień, to nowe wyzwania i zmiany. Ciekawa jestem co przyniosą kolejne lata. Jak będzie wyglądał nasz dom, my sami... Wierzę, że uda nam się zrealizować kolejne plany i marzenia o płocie, elewacji, stawie kąpielowym i wielu innych dużych przedsięwzięciach z naszym Jot. związanych.

Tymczasem zapomnieć nie można, że w tym wszystkim nie jestem sama i że nic z tego nie udało by się osiągnąć bez pomocy mojego kochanego męża oraz rodziców. Dziękuję im za to bardzo.