Follow my blog with Bloglovin
W telegraficznym skrócie:

Mamy już połowę czerwca, mecze EURO zajmują nam niemal całe wieczory, więc czasu na cokolwiek niewiele. Po ośmiu godzinach przed komputerem, kolejne cztery spędzamy przed telewizorem wodząc wzrokiem za małą, okrągłą i czarno białą. A tyle spraw na raz!

Remont nabrał zastraszającego tępa i o zawrót głowy przyprawia. Zdjęcia zrobione w weekend już dziś są nieaktualne bo oto i łazienka już skończona a na zdjęciach dopiero zaczęta. Bo i wanna i prysznic już są a toaleta się montuje.



Wodociągi i Kanalizacja informują, że wstępne odbiory już za nimi, wiec zaraz nam rurami popłynie - no właśnie ale rury jeszcze nie położone!

Nowe schody ukończone i stolarz wierci niemożebnie, że zakładać by już chciał - ale jak jak klatka schodowa nie zrobiona - trzeba w tym tygodni, trzeba już, trzeba natychmiast! Może ktoś zna jakiś skuteczny hokus pokus, który spowoduje zastygnięcie wszystkich wokoło, a my w tym czasie pomiędzy nimi kafle przykleimy, panele położymy, ściany wymalujemy. No ale nic to inni dali radę więc i my damy.

W międzyczasie zaabsorbowały nas inne sprawy - sale, kościoły, grajkowie - bo to tylko 14 miesięcy pozostało.

Ogród nam buja, warzywa z tylko im znanych powodów wolą w kwiat pójść niż w główki. Pierwsza partia rzodkiewek uległa zjedzeniu, kolejną posiać nam trzeba. Gdyby nie pomoc naszego sąsiada dobrego trawa by nas zarosła. Jednak sąsiad trzy śliczne koniki posiada a trawa nasza prawie metrowa bardzo im smakuje.

Odliczam już dni do zakończenia mojej przygody z obecnym miejscem pracy. Ów fakt pożegnania świętować będę już od 29 czerwca spędzając cały tydzień na wsi przy renowacji drzwi na piętrze.

Obszerniejsze relacje i fotorelacje po 29!