Follow my blog with Bloglovin

O tym jak wzięłam sprawy w swoje ręce ;)


 Moje skrzywienie zawodowe sprawia, że muszę wiedzieć. Wiedzieć co się dzieje wokół mnie i w sprawach mnie dotyczących. Dlatego systematycznie sprawdzam informacje odnośnie życia gminy, wydarzeń i działań mogących pośrednio lub bezpośrednio wpłynąć na nasze życie. Regularnie odwiedzam stronę urzędów i czytam informacje zawarte w BIP.
Tak już mam, lubię wiedzieć co w trawie piszczy. Dzięki temu dowiedziałam się, że 23 lutego w mojej wsi odbędą się wybory na sołtysa. Myślę sobie, kurcze ale jak to nikt nic nie mówi, cisza jak makiem zasiał, żadnej informacji na tablicy... 

23 lutego około 15tej dzwoni jeden z moich ulubionych sąsiadów z informacją, że wybory o 18tej i czy idę... dodatkowo informuje mnie, że będzie tylko jeden kandydat (tu pada nazwisko) i że oni wszyscy (kto dokładnie nie wiem, jakiś byt zbiorowy ;) zamierzają na niego glosować... 
Agitacja wyborcza, to jet to ;) Odpowiadam, że wszystko okaże się na miejscu i zobaczymy co i jak. Czekam na męża umówieni jesteśmy, że zdąży wrócić z pracy i we trójkę wybierzemy się na nasze pierwsze wiejskie zebranie :). Pierwsze nie dlatego, że jesteśmy ignorantami i na nie nie chodzimy, po prostu pierwsze z może 3 zorganizowanych w ciągu 2 lat, o którym w porę się dowiedzieliśmy.

Godzina 18ta, wchodzimy do naszej wybudowanej za ponad milion świetlicy, wszyscy już są. Kandydat na sołtysa z kwiatami w ręce...Zasiadamy i czekamy. Przyzwyczajeni do obyczajów wielkomiejskich, znający procedury wyborcze od podszewki nie wierzymy własnym uszom i oczom... Lista obecności jest, ale nikt dowodów nie sprawdza każdy sam się wpisuje. Czyś z tej czy nie tej wioski nie ważne. Za stołem na środku sali siedzi Pan Burmistrz, jego zastępca, Pani Sołtys  i jakiś Pan z gminy od papierkowej roboty. 

Zaczynamy, wybieramy przewodniczącego obrad... nikt się nie zgłasza, albo zgłosić nie zdąża gdyż Pani Sołtys wyznacza mojego męża, który cóż odmówić nie może ;) Zebranie trwa, dochodzimy do zgłoszenia kandydatów, zgłasza się jeden. Zanim rozpocznie się głosowanie, kandydat dziękuje z kwiatami w ręce Pani Sołtys za kadencje... Brak kontrkandydatur.... po sali przechodzi pomruk, że ja to jeden kandydat to co to za wybory. Że po co głosowanie, jak wiadomo kto sołtysem zostanie...Nikt nikomu nie tłumaczy, że jak im się nie podoba mogą głosować na nie. I będą następne wybory... Wnoszę inicjatywę, żeby może kandydat nam się zaprezentował, powiedział coś o sobie i swoim "programie". Na co słyszę odpowiedz, ze uczyni to po wyborach! Cóż, za pewność wygranej :D
Głosujemy, niby na kartach, niby tajnie a jednak każdy każdemu w kartę patrzy. Sołtysem zostaje Pan Kandydat na 50 wyborców 48 za 2 przeciw...

Wybieramy Radę Sołecką - propozycja kandydatur... proponuje kto? Pan Sołtys! I panią taką i panią taka i śmaką... Tu się miarka mojej tolerancji wobec BRAKU POSZANOWANIA DEMOKRACJI przebrała, wyciągam rękę i zgłaszam swoją kandydaturę. Na co słyszę kilka głosów, tak tak Iza koniecznie ( miło ). Radnych ma być 5, mamy 6 kandydatów. Głosujemy. Mam świadomość, że moje szanse są niewielkie, tymczasem wyniki:
Kandydat nr 1 42 na 47 ważnych, Ja 44 na 47, Kandydat nr 3 44/47, Kandydat 4 nr 44/47, Kandydat nr 5 44/47 i Kandydat nr 6 17/47. 

Tym sposobem zostaję członkiem Rady Sołeckiej i jak się okazuje również jej sekretarzem. I uwierzcie mi ani o tym wcześniej nie myślałam, ani tego nie planowałam. Samo wyszło... ku mojemu w gruncie rzeczy dużemu zaskoczeniu. Bo jak już pisałam tutaj, nie znam wszystkich mieszkańców mojej wsi, część z nich widziałam pierwszy raz właśnie na zebraniu. Jestem dużo młodsza od większości z nich i co najważniejsze mieszkam tutaj 2 lata. Niemniej jednak wybory te pokazały, że nie taka skostniała i zatwardziała ta nasza wiejska społeczność. Może moi sąsiedzi oczekują zmian, a może wcale za obcą mnie nie uważają? Mnie to bardzo cieszy, zawsze można narzekać że nic się nie dzieje, że polskie wioski się nie zmieniają, etc. Czasami jednak można spróbować coś zrobić i złapać byka za roki ;) Mam już kilka pomysłów w głowie. Rada Sołecka fajna, Pan Sołtys człowiek na poziomie... już nie mogę się doczekać!

P.S W mój nieco przydługi elaborat włożyłam dla umilenia czytania zdjęcia tegorocznych zwiastunów wiosny. Tak, tak moi drodzy u nas kwitną już krokusy!

13 komentarzy:

  1. Widzę, że podobnie zabawnie było u Ciebie jak i u nas :) Tylko tutaj nie było wielkiego focha i nawet kwiaty były i świetlica ładna, nikt z krzesła nie spadł... :) Nudy u Was :) hehehe Gratuluję Pani Radnej Sekretarz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no nudy, nudy, ale zawsze mogę zerknąć do Ciebie i się rozerwać ;)

      Usuń
  2. Gratuluję stanowiska ;) I chciałam powiedzieć, że ja też regularnie do Ciebie zaglądam, choć nieczęsto zostawiam komentarze.

    U nas wciąż krokusy w fazie szczątkowej, więc zazdroszczę Ci tej wiosny.'

    Śliczną masz córeczkę :) Córki są super, wiem coś o tym ;)

    Pozdrawiam z Lubelszczyzny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wpis Iza, aż się uśmiałam :-) powodzenia w polityce!

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, na moim zebraniu wiejskim też kandydatów było 6 na 4 miejsca do rady sołeckiej i z ciekawości sama się zgłosiłam (co wywołało duże zdziwienie, że sama bo resztę kandydatów zgłaszali mieszkańcy) i niestety się nie dostałam, ale jakimś cudem zdobyłam 24 głosy, więc traktuję to jako zaznaczenie swojej obecności na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następnym razem na sołtysa od razu kochana!!! Masz 4 lata na agitację ;)

      Usuń
  5. No to moje gratulacje! :)
    U nas też były ostatnio wybory, ale oczywiście w środku tygodnia na godzinę 11:00, więc odbyło się beze mnie. Na szczęście naszą rodzinę reprezentował tata i również został członkiem Rady Sołeckiej.
    Kilka lat wstecz o zebraniach też było cicho, nikt się ich nie domagał, ale od kiedy mamy nowego sołtysa, sama chętnie uczestniczę w takich zebraniach. Może coś zdziałamy! :)
    Uściski,
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
  6. gratulacje serdeczne:)
    Czyli zostałaś pełnym członkiem społeczności wioskowej :)

    OdpowiedzUsuń