Dobrze, że istnieją instagramowe pamiątki w postaci łapanych naprędce w obiektyw chwil.
Pogoda rozpieszczała (chwilami nawet za bardzo), więc korzystaliśmy ile można było. Wypady nad wodę, te dalsze i bliższe. Kąpiele w basenie i sjesta w cieniu namiotu. Sezonowe owoce pochłaniane w ilościach hurtowych i pyszne, lekkie dania w sam raz na upały. A wieczorami, lub wczesnym rankiem wędrowaliśmy podziwiając okolicę.
Oprócz letniego lenistwa i odpoczynku, bywało pracowicie. Malowaliśmy, dopieszczaliśmy, wykańczaliśmy, zbieraliśmy plony, wekowaliśmy i zamrażaliśmy.
A wszystko po to aby móc cieszyć oczy i dopieszczać każdy szczegół. Dom był nam niezmiernie miłym schronieniem przed palącym słońcem i lipcowym upałem. Znikaliśmy w jego grubych ( półmetrowych) murach między 11, a 17 i rozkoszowaliśmy się przyjemnym chłodem, który dają latem tylko stare poniemieckie domy :D Nie mogło zabraknąć świeżo ciętych kwiatów w wazonach, które gdzie, jak gdzie ale na wsi być muszą.
A co przyniesie sierpień? Nie mogę się doczekać!
Ale piękny dom :)
OdpowiedzUsuńPięknego, równie udanego sierpnia ci życzę! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuń