środa, 19 czerwca 2013

Warzywnik to projekt, który chodził nam po głowach od jakiegoś czasu. Do tej pory uprawialiśmy warzywka na pryzmie po oborniku, która z czasem stała się przydomowym kompostownikiem. W tym roku postanowiliśmy rozpocząć zakładanie docelowego warzywnika, który służyć nam będzie przez kilka lat. Aby warzywka rosły zdrowe i dorodne, dużą uwagę przyłożyliśmy do wyboru miejsca. Teren mamy duży, jednak w poszukiwaniach braliśmy pod uwagę następujące czynniki: nasłonecznienie, zaciszność oraz łatwy dostęp do wody.
niedziela, 5 maja 2013

Zaległości ogrodowe mamy spore. Nie tylko przedłużająca się zima zdwoiła nam ilość pracy. Od ponad roku ogród zszedł na plan dalszy, a wszystkie nasze działania kręciły się wokół domu. Toteż teraz nadrabiamy. Grabimy liście i kosimy trawę jednocześnie. Sadzimy krzewy, siejemy warzywka. Pogoda niestety nam nie pomaga. Zaplanowany urlop majowy minął pod znakiem deszczu i raczej chłodu niż ciepła. Nie zdążyliśmy skosić trawy zeszłorocznej w całości, a tegoroczna w miejscach już skoszonych gotowa jest do ponownego koszenia.
niedziela, 10 lutego 2013

W pogodzie kapryśnie, w nocy mróz, w dzień już na plusie. Przyroda z każdym dniem coraz żywiej reaguje na dodatnie temperatury i południowe promienie słońca. Tulipany, hiacynty, irysy, żonkile prezentowałam w poprzednim poście. Dziś podglądnęłam róże, prymulki i lilie. Na naszym wioskowym niebie krzyk wielki - ptactwo wraca. My dalej wykańczamy i powoli meblujemy.
środa, 6 lutego 2013

Czekam na wiosnę, czekam z coraz większym utęsknieniem i niecierpliwością. Przeglądam długoterminowe prognozy pogody, licząc że może dowiem się z nich kiedy przyjdzie. Na nic to, ich sprawdzalność jest znikoma. Wyglądam za okno, raz park biały, raz deszczowy innym razem słoneczny. Brak jednoznacznych oznak przygnębia. Okazuje się jednak, że z wiosną jak z wieloma sprawami na tym świecie, poszukujesz - nie widzisz, odpuścisz sobie - same cię znajdą.
wtorek, 2 października 2012

Lubię tą złotą, pomarańczowo - czerwoną, świetlistą, ciepłą i przyjemną. Lubię też tą szarą, dżdżysto - mglistą z nisko snującymi się dymami. Lubię zbierać rude kasztany, czerwone owoce dzikiej róży, pachnące lasem grzyby i rumiane jabłuszka. Lubię zapach palonych liści i dymu z komina. Lubię poranne i wieczorne mgły bo lubię wracać z mglistych spacerów do ciepłego domu.
czwartek, 2 sierpnia 2012

Nie wiem jak u Was wyglądają pierwsze dni sierpnia, ale u mnie bardziej przypominają wrzesień i początki jesieni niż pełnię lata. Winą za taki stan rzeczy obarczam suche, upalne i wietrzne dni lipcowe. Lipy się zażółciły, brzozy podobnie, czeremcha gubi liście na potęgę. Trawy wypalone, nie przyrastają wcale. Od czterech lat nie zdarzył nam się podobny sezon, żebyśmy trawę kosili tylko 4 razy! Zazwyczaj od połowy maja kosiliśmy ją średnio co dwa tygodnie.
poniedziałek, 21 maja 2012

Pomidory przeżyły, przyjęły się i chyba coś z nich będzie...Sałata i koperek wyszły spod ziemi, ogórki też... jednak jakieś to małe i powoli rośnie - brak deszczu robi swoje. Rozkwitły rododendrony i bordowe piwonie, różowe dopiero w pąkach, przekwita już wiciokrzew... ja niestety nacieszyć się nie mam kiedy tym całym wiosennym szaleństwem życia. A już za chwilę lato przyjdzie i wiosna przeminie...
piątek, 11 maja 2012

Poprzedni rok, był dla mnie rokiem szkoleniowym w kwestii siania i sadzenia warzywek. Pierwsze sałaty i rzodkiewki, cebula i szczypior a nawet pomidory. Nie wszystko się udało. Część sałat nie zawiązała główek, gdyż była za słabo przepikowana i rosła zbyt gęsto. Okazało się również, że wysiewanie całego opakowania nasionek na raz nie ma większego sensu bo i tak nie zdążymy przerobić - i sałaty w kwiat poszły.
W tym roku ucząc się na własnych błędach przede wszystkim poszerzyłyśmy wraz z mamą teren pod warzywka, przekopałyśmy ziemię, ogrodziłyśmy całość deskami i zmniejszając ilość wysiewów, zwiększyłyśmy ich różnorodność.
poniedziałek, 26 marca 2012

Sobota przywitała nas mgłą, słońcem i przyjemnym ciepłem. Na drogach zamiast osobówek mijaliśmy traktory i inny sprzęt rolniczy. Z pól rozlegało się znajome tur, tur, tur.... Las na pierwszy rzut oka jeszcze śpi, jednak pola już zielenieją się w pełni. Okoliczni rolnicy należą do szczęściarzy, tutaj zima nie wyrządziła takich szkód jak w centrum kraju. Od przyjazdu po sam wieczór towarzyszył nam zapach wiosennej wsi i nawożonych obornikiem pól. Cóż takie smaczki też lubimy ;) Wieś trzeba brać z całym jej inwentarzem albo w ogóle.
piątek, 13 stycznia 2012

Ostatnio coraz intensywniej myślę o zagospodarowaniu terenu. Ze względu na jego różnorodność jest tu miejsce na warzywniak, strumyk (kaskadowy), a nawet staw kąpielowy. Wstępny plan został już rozrysowany, poszczególne strefy wyznaczone. Jednak założenia to jedno, a wykonanie drugie. Centralnym i najważniejszym punktem ogrodu ma być staw z wyznaczoną strefą kąpielową i roślinną. Aby wiedzieć na co się porywamy szukałam informacji w internecie, ale ilość informacji nie równa jest jej jakości. Pojedyncze informacje, często mało fachowe i sprzeczne. Pobuszowałam w księgarniach w celu znalezienia fachowej lektury, jednak i tu nie było łatwo, poradniki ogrodowe kosztują majątek! A w większości na 1/3 tekstu przypada 2/3 fotografii a ja akurat potrzebuję odwrotnych proporcji.
piątek, 7 października 2011

Często cudowności i magi szukamy bardzo, bardzo daleko...zachwycając się odległymi krainami, egzotycznymi krajobrazami. A piękno mamy na wyciągniecie ręki... czasami trzeba tylko uważniej popatrzyć.
czwartek, 29 września 2011

Zimne poranki i wieczory zimne, wcześnie zapadające z zapachem dymów z kominów... Tak zastałam wrzesień po powrocie z urlopu spędzonego na gorących plażach. Pomyślałam sobie... czas do Jot. Dawno mnie tam nie było, weekendy zapracowane nie pozwalały na wizyty wsiowe. Trawa do skoszenia, liście do zgrabienia, rośliny do przygotowania pod zimowe sny... Myślę - jadę! I pojechałam....
czwartek, 2 czerwca 2011

Do domu w Jot. wraca życie. Nie chodzi tylko o to, że coraz częściej rozbrzmiewają tam ludzkie głosy w liczbie i różnorodności stale rosnącej. Wracają też dawni lokatorzy. Z dzieciństwa pamiętam pięciolinie z kabli rozciągniętą pomiędzy słupami, a na niej jaskółki jak nuty zawieszone. Dawno ich tam nie widziałam i nie słyszałam. Jednak tej wiosny ku radości nas wszystkich wróciły. Piękne, w biało czarnych fraczkach z długimi ogonkami latają w obejściu jak szalone! Mimo, że pora już późna zakładają gniazdko w naszym "parniku", wlatując przez okno zawieszone na wysokości 0,5 m nad ziemią. W związku z tym obecnie podwórko stanowi dla nich pas manewrów lotniczych i podchodzenia do lądowania.
poniedziałek, 16 maja 2011

W dalszym ciągu trwają też prace ogrodnicze. Na szczęście zima tej wiosny nie wyrządziła wielu szkód. Dorodnie wzeszła rzodkiewka i sałata, szczypiorek i pora rosną okazale. Posadziłyśmy pomidory duże i koktajlowe, mam nadzieję że się przyjmą.
poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Ostatnio dużo się dzieje. Każdy weekend spędzamy w Jot. w liczbie około 5 - 6 osób. Dzięki temu prace posuwają się do przodu w zadowalającym tempie. Po ostatniej wyprawie sprawy mają się tak: Ziemia z całego parteru została wybrana i wraz z gruzem stanowi obecnie wzmocnienie wału stawu, oraz utwardzenie pobocza.
poniedziałek, 28 marca 2011

W tym roku pogoda chyba opamiętała się i przynajmniej nad naszym krajem anomaliami nie grzeszy. Styczeń i luty jak przystało na zimowe miesiące z mrozem i śniegiem, a marzec? No właśnie ten kapryśny marzec akurat w tym roku, kiedy tak nam się spieszy, a każda chwila bezcenna i pogody ładnej i ciepłej potrzeba, za punkt honoru postawił sobie dopasowanie do przysłowia, że w marcu jak w garncu.
niedziela, 13 lutego 2011

Przygnębiona doniesieniami metrologicznymi o powrocie śniegów i mrozów, postanowiłam odnaleźć wiosnę, a przynajmniej oznaki jej rychłego przyjścia. Zdeterminowana uzbroiłam się w aparat chcąc schwytać w kadr chociaż mały zwiastun wiosennych dni, który uwieczniony na fotografii pomógł by mi w przetrwaniu kolejnego ochłodzenia. Wydawało się, że przyjdzie mi długo i wytrwale szukać... A tu wiosna powitała mnie od progu, w zasadzie od wjazdu :D
czytaj więcej...
sobota, 8 stycznia 2011

Odwilż... niedobra odwilż, dobra odwilż, niechciana odwilż, wyczekiwana odwilż...
Takie oto myśli wirują mi w głowie po dzisiejszej wizycie w Jot. Bo oto jedna i ta sama odwilż wywołała uśmiech z powodu zielonego trawnika, odkrytych roślinek, zmiany zapachu powietrza na ten przypominający o wiośnie i jednocześnie smutek z powodu tego co zastaliśmy na strychu, a co zdradzał sufit na piętrze.
czytaj więcej...
czwartek, 23 września 2010

Trzy tygodnie nieobecności w moich ukochanych Jot. a tyle zmian!
Przede wszystkim zapukała do nas Pani Jesień i to nie tylko ta kalendarzowa ale ta najprawdziwsza złoto kasztanowa. Chodzę i chodzę, patrzę i patrzę i nadziwić się nie mogę jak w przeciągu tych kilku dni zmienił się krajobraz wokół. Z intensywnej zieleni, w ciapki i plamki najróżniejszych kolorów.
Słoneczniki pochyliły ciężkie ziarnem głowy, kwitną jesienne kwiaty i tylko róże dzielnie trzymają swe różowe suknie na przekór panującej rudości.
poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Ostatnio pisałam o pracach ogrodowych. Dziś chciałam pochwalić się dokonaniami w tym temacie. W zasadzie pochwalić moją Mamę, bo główne prace wykonała Ona. Co prawda część pomysłów przedyskutowałyśmy lub ustalałyśmy razem, razem sadziłyśmy, a i kilka detali z mojej inicjatywy powstało, jednak przyznam, że póki co jeszcze dużo muszę się od niej nauczyć w kwestii zakładania i pielęgnacji ogrodu :)
Zapraszam Was zatem na przechadzkę po naszym skromnym, wiejskim ogródku. Mam nadzieję, że będziecie czuć się w nim dobrze.
sobota, 28 sierpnia 2010
Żeby nie było tak ubogo od razu spieszę donieść, że działeczka nie jest tylko działeczką samą w sobie. Stoją na niej liczne zabudowania. Przede wszystkim ukochany dziadkowy dom, stary, poniemiecki, piętrowy. Z malunkami na ścianie i kaflowym piecem.
Do niedawna funkcjonowała też najprawdziwsza kuchnia opalana drewnem, taka z paleniskiem i popielnikiem do którego wpadały iskierki i można było zaśpiewać "... z popielnika... iskiereczka mruga...". Tak, tak, piękne bajki zimowymi wieczorami opowiadały iskierki słowami mojej Babci.
W chwili obecnej domek poddawany jest gruntownemu remontowi, tak jak i całe otoczenie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz