Follow my blog with Bloglovin

Życie na wsi

Dla kogo wieś?

środa, 27 lipca 2011

Niedawny post fuks_ja skłonił mnie do refleksji i pochylenia się nad sprawą kluczową - dlaczego wieś i dla kogo wieś. Trochę na ten temat pisałam już we wcześniejszych postach, o tęsknocie i wspomnieniach z dzieciństwa oraz zmęczeniu wielkomiejskim szumem. fuks_ja pisze o negatywnych konotacjach słowa wieś i negatywnym obrazie życia na wsi. Mi życie na wsi nigdy nie kojarzyło się negatywnie, wręcz przeciwnie zazdrościłam koleżankom które dojeżdżały do mojej podstawówki czy liceum z okolicznych wsi. Czego zazdrościłam? Tego, że mają domy (nie mieszkania), że mają kuchnie z dużym stołem przy którym cała rodzina zasiada do posiłków. Ogrodów i łąk, przestrzeni i przyrody.

Tęsknota

piątek, 22 lipca 2011

Rozpoczęły się żniwa. W Jot. do stałych już dźwięków przyrody wdarł się sezonowy odgłos "kowbajnów", jak zwykliśmy z bratem nazywać te wielkie czerwone ustrojstwa, które w dzieciństwie powodowały nasz przestrach ilekroć wyłaniały się zza zakrętu ze swymi wielkimi opuszczonymi zębiskami. Jednak póki jeszcze nie wszystkie pola opustoszały kilka fotek dojrzałych zbóż. Fotografie zrobiłam podczas ostatnich wycieczek. Mamy takie swoje miejsca w Jot., w które udajemy się niemal za każdym razem. Jednym z nich jest droga pod R. Kiedyś tą drogą i jej podobnymi można było przejść do ościennych wioseczek. Dziś niestety właściciele pól zaorali większość tych szlaków i nie prowadzą już one donikąd.

Poranki

niedziela, 17 lipca 2011

Poranne brodzenie boso w rosie, poszukiwanie grzybków, korzystanie z chłodu cienia drzew, palące słońce o 7 rano i ten zapach dojrzałego zboża. Otwarte okna, pościel wietrząca się między drzewami. Właśnie do takich chwil tęsknię budząc się we Wrocławiu. Ale dziś mogłam tego zasmakować, kolejny piękny poranek w Jot.


Pierwszy post z Jot.

sobota, 16 lipca 2011

Dziwy nad dziwami! Właśnie ma miejsce niezwykłe i bardzo wyczekiwane wydarzenie. Oto siedzę sobie na huśtawce, popijam kawę, słucham śpiewu ptaków i oddycham czystym, Jotowym powietrzem. A co w tym niezwykłego? To, że do typowych działań porannych dołączyło sprawdzanie poczty, czytanie ulubionych blogów i pisanie postów. Jednym słowem mam tu internet! I to wcale nie jakiś tam z kabla, tylko od mojego nowego operatora komórkowego.  Długo poszukiwaliśmy dobrego rozwiązania dla internetu w tym miejscu, niestety w większości przypadków - brak zasięgu. Kabla nie chcieliśmy, bo idzie przez las, a wiadomo jak to z kablami rozciągniętymi między słupami, często się zrywają. Ponadto aby mieć dostęp z każdego miejsca w obejściu trzeba stosować dodatkowe rozwiązania.

Przyszło lato

piątek, 1 lipca 2011

W Jot. pełnia lata. Kwitną lipy, dojrzewają zboża, cykają świerszcze, wieczorami świecą świetliki. Młode żabki umykają spod nóg, pliszkowe dzieci krzyczą w gniazdku. A w tym wszystkim Ja, chodzę, wącham, słucham, cieszę oczy, nabieram dystansu i odpoczywam. Odpoczynek to nie lada bo prawie tygodniowy. Tydzień porannej kawki w piżamie na ogrodzie, tydzień wieczornych spacerów polami, tydzień zbierania ziół i traw do suszkowych bukietów. Byłyśmy we dwie Ja i moja Mama, Mama i Ja. I był chleb z serem, rzodkiewką i szczypiorkiem własnej hodowli, i lody z wiejskiego sklepiku, i pogaduchy z miejscowymi.

Przygotowania do zimy

wtorek, 2 listopada 2010

Piękne dni złotej, polskiej jesieni chyba już za nami. Wskazuje na to cała otaczająca mnie przyroda. Biedronki wchodzące do domu każdą szczeliną, krety odnawiające swoje dawno zapomniane korytarze w poszukiwaniu zaginionej spiżarni i koty nabierające iście tygrysich rozmiarów. Na wsi zmianę pór roku dostrzega się dużo wyraźniej niż w mieście, tu wszystko mówi ... idzie zima... Dymy snujące się nisko nad łąkami, oszronione poranki, długie cienie i szybki zmierzch.

Ale o co kaman?

środa, 25 sierpnia 2010

Niedawno usłyszałam od pewnej fajnej kobitki, że czytając mojego ostatniego posta wiedziała o co chodzi i jaki geodeta i jaki "Martwy Punkt", ale jej zdaniem ktoś kto przeczyta owego posta bez znajomości sprawy zapyta "Ale o co kaman?" I w zasadzie koleżanka ma rację, więc spieszę z wyjaśnieniami.Moje wymarzone miejsce na ziemi znajduje się w pewnej małej wiosce Jot. Z najnowszych danych wynika, że zamieszkuje ją nieco ponad 170 mieszkańców. Położenie wioski jest niesamowite, aby tam dojechać trzeba zboczyć z głównej drogi w drogę gminną, następnie przejechać przez stary, piękny las pokonać kilka wzniesień i już się jest. A to co najbardziej mnie cieszy to fakt, że droga do Jot. prowadzi tylko do Jot. i żeby się stamtąd wydostać trzeba zawrócić.

0 komentarze:

Prześlij komentarz