Follow my blog with Bloglovin

Czwarty miesiąc za nami

 W tym tygodniu Majeczka kończy cztery miesiące. Trudno wprost uwierzyć jak ten czas pędzi. Jeszcze nie tak dawno była w moim brzuszku, jeszcze przed chwilą wydała swój pierwszy krzyk,a już śmieje się w głos, przewraca na boczki, wsadza wszystko do buzi badając świat i wychodzi jej pierwszy ząbek.

Każdy dzień przynosi ze sobą jakieś nowości, uczymy się siebie na wzajem i codziennie zadziwiamy. Mnie zadziwia Ona. Przede wszystkim odkrywam, dawno już odkrytą prawdę, że dzieci rodzą się idealne. Bez kompleksów, otwarte na świat, optymistyczne, ufne, radosne, pełne wiary i nadziei w innych. To życie czyli inni ludzie, doświadczenia i socjalizacja czynią nas tymi typami spod ciemnej gwiazdy, którzy warczą na siebie na wzajem i którym tak ciężko o wzajemny uśmiech i miłe "dzień dobry".

Ona nie chowa urazy, nie gniewa się nie jest zawistna i złośliwa. Na wszystko odpowiada uśmiechem i promienieje na twarzy, jakby całą sobą mówiła... nie ważne Kocham Cię...Jej spojrzenie jest tak ufne, pełne pewności, że jest dla mnie najważniejsza na świecie i zrobię dla niej wszystko. I ma rację! Ta moja mała, mądra córka! Świat wywrócił się do góry nogami, priorytety pozmieniały a My żyjemy teraz dla niej. I chociażbyśmy zarzekali się, że przecież dla siebie samych i dla siebie nawzajem, to nic nie zmieni faktu że bez niej już nie istniejemy.

Tym bardziej dotykają mnie doniesienia medialne o matkach, ojcach (czy można ich tak nazwać?) i ich czynach względem dzieci. Nie jestem w stanie pojąc...nie ogarniam i pytam sama siebie - co się stało z nami? co dzisiaj znaczy człowiek? czym jest człowieczeństwo? jak bardzo zwyrodniała nasza rasa, że podnosi rękę na własne potomstwo? który inny gatunek tak robi? i my śmiemy tytułować się ludźmi a braci mniejszych nazywamy zwierzętami....

Te cztery miesiące, jak i macierzyństwo w ogóle uczą wiele. To wielka szkoła życia, a bycie rodzicem to największy i najważniejszy życiowy egzamin. Nie ma lepszej terapii na niecierpliwość niż uśmiechoterapia dziecka, kiedy widzi że się złościsz... jakby uśmiechem mówiło "No co Ty mamo - nie warto, daj już spokój". Nie ma lepszego organizera niż niemowlak, który umożliwia ułożenie dnia od a do z, i nakazuje przestrzegania harmonogramu bo inaczej łatwo o katastrofę i przechodzenie dnia w piżamie. I nie ma chyba bardziej drogocennego skarbu niż to maleństwo, które uczy Cię odkładać własne (nawet najbardziej biologiczne) potrzeby na potem i całym sobą angażować się w to co tu i teraz, miedzy wami.

1 komentarz:

  1. nasza bobinka 16.10 skończyła 3 miesiące :-), mam bardzo podobne odczucia, choć też muszę przyznać, że były to chyba najcięższe 3 miesiące w naszym życiu. pozdrawiam - zielononoga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń