Follow my blog with Bloglovin

W marcu jak w garncu

W tym roku pogoda chyba opamiętała się i przynajmniej nad naszym krajem anomaliami nie grzeszy. Styczeń i luty jak przystało na zimowe miesiące z mrozem i śniegiem, a marzec? No właśnie ten kapryśny marzec akurat w tym roku, kiedy tak nam się spieszy, a każda chwila bezcenna i pogody ładnej i ciepłej potrzeba, za punkt honoru postawił sobie dopasowanie do przysłowia, że w marcu jak w garncu.


W tygodniu kiedy siedzę w pracy mamy: piękne słońce, czyste niebo i zadowalające temperatury. Z kolei na weekendy co? Mróz, deszcz i wiatr... Stwierdziłam więc, że dłużej na pogodę czekać nie będę i co by się nie działo jadę. I pojechaliśmy wczesnym sobotnim porankiem. Pogodę mieliśmy - marcową, całą sobotę kropiło, w nocy spadł śnieg, a niedziela chociaż wietrzna okazała się bardzo wiosenna. Ech oby tylko kwiecień okazał się mniej staroświecki i odstąpił od raczenia nas letnio - zimową aurą.


Jako, że do Jot. wybraliśmy się pięcioosobową drużyną, prace trwały na dwóch frontach. Jedni walczyli z chaszczami i bzami wielkości drzew za stodołą, drudzy wybierali ziemię z przyszłej łazienki i kuchni. Ziemię wybieramy z całego parteru na około dwa szpadle głębokości, tak aby móc wylać beton, położyć styropian, ogrzewanie podłogowe i podłogi, a tym samym nie ocierać głowa o sufit, bo pomieszczenia nie są wysokie. Do wybrania została już tylko ziemia w przedpokoju pod schodami. Szacunkowo za dwa tygodnie skończymy wybieranie oraz ofoliujemy całą przestrzeń, a za trzy przypadnie wielkie lanie betonu.


Na koniec pobytu powędrowałam w ogród sprawdzić jak w naszych skromnych progach czuje się wiosna. Okazało się, że zagościła na dobre. Kwitną krokusy i fiołki, żonkile rozkwitną lada dzień, większość bazi przekwitła, piwonie na wierzchu, czeremcha ma już pierwsze listeczki, a kasztan zaczyna pękać. Gdy tylko z za chmur wyjrzy słoneczko słychać ptasie trele a biedronki i bączki fruwają w powietrzu.


P.S Po Świętach długo oczekiwana chwila - zmieniamy dach!

8 komentarzy:

  1. Już się zastanawiałam co u Ciebie słychać, ciesze się z nowych wieści i że ruszacie pełna parą :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie na polnocy pogoda dopisala jak nic w ten poprzedni weekend. Oj, zazdroszcze bardzo tej piecioosobowej ekipy, u mnie z obsada slabiej. Tym razem byl syn, ale potem pewnie sama bede sie zmagala.
    Rozumiem, ze robicie izolacje fundamentu?
    Ja u siebie zrobilam tylko pionowa, bo dom na kamieniach i balismy sie robic podcinki, w srodku tez dalam na podlogi styropian i beton. A jakie beda podlogi?
    Jakie planujecie ogrzewanie?
    Pozdrawiam wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiosennie już w Twoim Jot! Moje żonkile dopiero mają pąki, a o fiołkach nie wspomnę! Nie zazdroszczę kochana tego dachu, przeszłam to i wiem, co to znaczy. Najfajniejsze było to, że brygada do dachu przyjeżdżała rano i dzień od kawki zaczynała! Rozsiadało się toto pod orzechem i PAAAANI DOOOROOOTKO kawkę poprosimy! Potem był obiadek, z 2 dań oczywiście, a razu pewnego, jak tylko krupniczek na skrzydełkach ugotowałam, to obraza była, że tak cienko! Oj głupia ja byłam, że to karmienie gromady chłopów wcześniej w umowie nie zapisałam, ale zawsze w ludzi wierzę i myślałam, że mniej policzą... Oj,GŁUPIA...Siły Ci życzę .

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się dzieje! Dach to naprawdę wielka sprawa.
    Wszystkiego dobrego i mnóstwa ogrodowych radości!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic tak serca nie raduje i humoru nie poprawia, jak wyrastająca z ziemi nieśmiałymi kiełkami i pierwszymi kwiatkami wiosna:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kwiecień nie lepszy.


    Zazdrościmy liczebności ekipy;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Amelio, tak izolujemy, aby wilgoć nie miała bezpośredniego kontaktu z betonem. Co do podłogi jeszcze nie ustaliliśmy czy drewno czy panel, większą pewność mamy co do koloru ;)

    Dusiu, dziękuję za życzenia. U nas większość prac wykonają rodzinni "dekarze", więc gotować trzeba będzie :)

    M. och ogród daje radość, cieszy oczy i napawa dumą.

    Gocha - na wiosnę każdy dostaje skrzydeł a przyroda pomaga w wysokich lotach.

    ZiŁ - cóż nie zawsze było tak różowo z tą liczebnością ekipy :)

    Kochani dziękuję za miłe słowa i wsparcie!

    OdpowiedzUsuń