Follow my blog with Bloglovin

Optymistyczne przedwiośnie

Prognozy optymistycznie zapowiadają dodatnie temperatury, w przyszłym tygodniu nawet powyżej 10 stopni. Śniegi i lody stopniały, gęsi wracają a ja siedzę jak na szpilkach bo tyle pomysłów w głowie i chęci do działania. Za nami przyjemne dni, walentynki i tłusty czwartek, dużo możliwości umilania sobie życia. Ostatnio mam dużo wolnego czasu, odnowiona kontuzja kolana uziemiła mnie w domu. Wychodzić co prawda nie mogę, ale za to działać w domu jak najbardziej! Więc słodzę sobie czas oczekiwania na wiosnę a to obiadem, a to ciastem czy faworkami.

Długi sen, powolne, leniwe poranki przy kawie z bitą śmietaną i to wspaniałe uczucie nic "niemuszenia" ładują moje życiowe baterie dużą dawką pozytywnej energii. Odkrywając nową nieznaną część siebie, dobrze odnajduję się w roli "kury domowej". Małe (dla mnie duże) osiągnięcia, w postaci wspomnianych faworków, czy własnoręcznie zrobionych bez, cieszą mnie niezmiernie.

Do domu zaprosiłam już pierwsze zwiastuny wiosny. Zwierzaki łapią ciepło promieni, wylegując się w strugach światła wpadając przez południowe okno.

 
Wszystko wskazuje na to, że zima już nie wróci - i oby tak było!

6 komentarzy:

  1. Oj kochana, ależ Ci zazdroszczę! Uwielbiam leniwe poranki w moim domku! A na taką kawkę z górą bitej śmietany chętnie bym się wprosiła, tylko co z kaloriami???????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dusiu zapraszam! A o kalorie się nie martw! Sezon ogrodniczy już rozpoczęłaś, w ogrodzie szybko się tych kalorii pozbędziesz :D

      Usuń
  2. Zazdroszczę uczucia nic niemuszenia. U mnie jest troszkę inaczej, kiedy się lenię, to mam wciąż wrażenie, że tracę czas, bo przecież powinnam... tyle powinnam i tego nie robię... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bezy nie, ale te faworki... i kawka...
    Mam nadzieję, że z tym odwrotem zimy masz rację.
    Wyłącz weryfikację, proszę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. ach...ja teraz jestem kura domowa pracująca i tak mi się to podoba że mam nadzieję że już tak zostanie, zwłaszcza że uwielbiam kury :) Z kolanem współczuje - wiem jak to jest niestety.

    OdpowiedzUsuń