Follow my blog with Bloglovin

takie, tam...

Pomidory przeżyły, przyjęły się i chyba coś z nich będzie...Sałata i koperek wyszły spod ziemi, ogórki też... jednak jakieś to małe i powoli rośnie - brak deszczu robi swoje. Rozkwitły rododendrony i bordowe piwonie, różowe dopiero w pąkach, przekwita już wiciokrzew... ja niestety nacieszyć się nie mam kiedy tym całym wiosennym szaleństwem życia. A już za chwilę lato przyjdzie i wiosna przeminie...


Remont również pędzi - kotłownia już prawie zakafelkowana, zaraz po niej przyjdzie czas na łazienkę. Kafelki wybranie i zakupione, podstawowa armatura sanitarna też jest - czyli rozpoczęliśmy przyjemny etap urządzania :) Panowie od kanalizacji w gminie obiecują - początkiem sierpnia będziemy już podłączeni. Powoli w mury domu w Jot. wkraczają milowe kroki cywilizacyjne. Następnym pokoleniom nie dane będzie mycie w misce i  odwiedzanie wychodka za potrzebą... Cóż coś się kończy - coś się zaczyna

3 komentarze:

  1. och jak cudnie! Też chciałabym mieć już swój ogródek..niestety domkowy za daleko żeby się można było tam czymś zając, więc zadowalam się balkonem :)
    Super zdjęcie profilowe- takie ciepłe i wieje z niego spokojną radością :D Nic dziwnego ! Tyle marzeń teraz realizujesz! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Wam! Mam nadzieję, że podołam tym wyzwaniom :)

    OdpowiedzUsuń