Follow my blog with Bloglovin

Nie dla Farm Wiatrowych !!!

I stało się to czego się obawiałam już od jakiegoś czasu. W gminie panują specyficzne układy i chyba ktoś dobrze się dogaduje z inwestorem farm wiatrowych. Bo pozytywne decyzje środowiskowe sypią się jak grzyby po deszczu. Ostatnią deską ratunku są odwołania wniesione do Samorządowego Kolegium Odwoławczego przez mieszkańców. Jeżeli to zawiedzie, w  ciągu najbliższych kilku lat zamiast wsi sielskiej i anielskiej będziemy mieć dookoła wielki plac budowlany a później otoczeni zostaniemy co najmniej 70 turbinami!! Z trwogą obserwowałam pojawiające się informacje o postępowaniach w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach tychże farm w różnych częściach gminy i niestety dzisiejszego poranka pojawiło się i to w sprawie Jot.

 Żądni kokosów inwestorzy i żądni ochłapów z tych kokosów samorządowcy chcą postawić w "rejonie" 15 turbin wiatrowych o mocy 2,3 MW każda, średnica wirnika 108 metrów, wysokość wieży 115 metrów.

Wiem, że inne wsie wnoszą protesty i odwołania, jednak informacja o tym jak są one rozpatrywane nie dociera już do opinii publicznej. Co więcej nie mamy żadnego wglądu w plany inwestora, mówiące chociażby o tym w którym miejscu ma być ulokowana farma i ile kilometrów od pierwszych zabudowań.  Co zatem robić? Odwołanie od decyzji wniesiemy na pewno, jednak boję się, że po wydanej decyzji środowiskowej będzie już po ptakach! Akcja protestacyjna? Akcja informacyjna? Sama już nie wiem.

Wiem tylko jedno nie wyobrażam sobie życia z wiatrakami na horyzoncie, a co dopiero tuż przy domu! Człowiek całe życie dążył do znalezienia swojego miejsca na ziemi, ucieka z wielkiego miasta na wieś licząc na spokój i "ekologiczne" życie. Znajduje miejsce zapomniane, gdzie niewielu trafia, otoczone lasem i polami. A tu mu nagle pan inwestor puk, puk ja tu sobie turbinki postawię żeby zarabiały na mój następny dom w Puszczy Kampinowskiej bądź w jakimś parku krajobrazowym.

Kochani! Macie pomysły? Jak uchronić jednak tą moją wieś od chciwych łapek samorządowców i inwestorów?

4 komentarze:

  1. Oj nie mam pomysłów, ale współczuję bardzo, tym bardziej, że złoszczę się nawet jak w mojej wsi (od której mieszkam jakieś 1.5 km) chce ktoś zbudować nowy dom, który zaburzy klimat wioski.
    Trzymam kciuki, żeby Wam nie postawili tych wiatraków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozostaje Wam jedynie odwołanie od decyzji warunków zabudowy i zagospodarowania. Niestety jeśli są układy w gminie, to nie na wiele się to zda, nawet jak trafi takie odwołanie wyżej, bo jest teraz "moda" na stawianie wiatraków w urzędach. Indianka z Rancza na Mazurach Garbatych, miała podobny problem - nie wiem czy go rozwiązała - ale nic u niej nie słychać o budowaniu wiatraków, więc może jej się udało? Najgorsza jest budowa, potem jak już wiatrak stoi, jest mniej uciążliwy - oczywiście zależy od odległości, gorzej jakby się sprawdziła opcja 15 obok siebie za płotem..Trzymam kciuki mocno i pocieszam wirtualnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Róbcie szum wszędzie, gdzie się da. Lokalne gazety, portale internetowe. Telewizja?
    Dowiedzcie się jak najwięcej o metodach walki, tych którzy wygrali.
    No i zbierać argumenty! Park krajobrazowy? Krajobraz chroniony? Turystyka mocno rozwinięta? Utrzymanie ludzi zależne od walorów krajobrazu?
    Trzymaj się, nie daj się!
    Ja "mam" jeden, ok. 2-3 km od domu i po zmianie śmigła, już go prawie nie słyszę przy wietrze od tej strony.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzwoniłam już do Gminy. Teoretycznie mogę przyjechać i zajrzeć do planów. Może uda mi się zebrać mieszkańców abyśmy sfinansowali własną ekspertyzę. Dowiedziałam się też, że cała Opolszczyzna sprzedana została pod wiatraki, a protestujących w naszej gminie jest blisko 200 osób. Jednak burmistrz (mam nadzieję, że to jego ostatnia kadencja) idzie w zaparte i głuchy jest na opinie wyborców.

    OdpowiedzUsuń