Follow my blog with Bloglovin

Plan mamy ... działamy

Życie pędzi, pędzi i nas nie szczędzi... W naiwności swojej wierzyłam, że nie siedząc za biurkiem 8 godzin 5 dni w tygodniu znajdę czas na WSZYSTKO. Ambitnie miałam oddawać się literaturze, relaksowi, ćwiczeniom fizycznym, spotkaniom ze znajomymi, załatwianiu wszystkiego na czas itp. Tymczasem posypały się zadania do wykonania, pilne sprawy do załatwienia, 1000 rzeczy jednocześnie, a mój kalendarz w szwach pęka. Zastanawiam się czasem czy nie sama przypadkiem napędzam ten bieg zdarzeń. W końcu brak wymówki związanej z brakiem czasu (teoretycznie mam  40 h tygodniowo więcej), nie pozwala odkładać spraw na potem... W skrócie: szkolę się, walczę z wiatrakami (dosłownie i w przenośni), korzystam z doradztwa, wymyślam, remontuję i planuję. Spać nadal chodzę stanowczo za późno, jedynie wstawać udaje mi się troszkę później.


Najbardziej niecierpliwi mnie moja niecierpliwość, a ze względu na fakt że rozpoczęte działania do krótkoterminowych nie należą, daje mi się ona we znaki. Bo ja tak bardzo bym już chciała... chciała bym się już wprowadzić, już otworzyć i móc tam pracować, już zmienić dowód no już, już i już.

Aby ulżyć sobie w niedoli postanowiłam w ekspresowym tempie skończyć coś co zaczęłam dawno i co skończyć już po prostu by wypadało. Dlatego po powrocie szkoleniowym ze stolicy, zaszywamy się na tydzień w Jot. i doprowadzamy naszą sypialnię do stanu upragnionego, wykończeniowego i końcowego.

*Powyżej zdjęcia z również nie dokończonej naszej pracowni. Początkowo będzie tam biblioteko- gabineto- komputerowy pokój. Później dziecinny :)

5 komentarzy:

  1. hehe, też tak już chciałam się wprowadzić, zmienić dowód i tak dalej. U nas poszło znacznie szybciej. Postanowiliśmy się przeprowadzić na wieś, trzy miesiące później mieszkaliśmy na wsi w centrum remontu, który pewnie będzie naszym bliskim znajomym przez całe życie. Potem nie mogłam się ślubu doczekać, a to już prawie trzy miesiące po, no i udało się w między czasie obronić. Tobie też życzę takich rozwiązań i żeby tak się wszystko układało.
    PS. Do takich warunków jak na tych zdjęciach, to już można się wprowadzać i to bez problemu, na co więc czekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudnie Ci się to wszystko ułożyło! Dlaczego czekamy? Po 1 brak kuchni jednak stanowi pewien problem, po 2 nie chcemy przeprowadzać się na zimę. Czekamy na wiosnę, żeby troszkę się zaaklimatyzować na miejscu przed pierwszą naszą zimą, która podobno może dać się we znaki ;)

      Usuń
  2. Będzie cudnie. Uwielbiam remonty i urządzanie, więc trochę zazdroszczę tego zamieszania. Mój czas tak samo ucieka- zaczęliśmy z mężem podejrzewać, że Ziemia się szybciej kręci, stąd to szybsze przemijanie:( Przecież w końcu czas to pojęcie względne! Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dusiu, popieram Waszą teorię. U mnie w rodzinie też doszliśmy do tych wniosków... ;)

      Usuń
  3. Ułoży się, remonty kiedys sie skończą i zasiądiesz w miękkim fotelu z kawką i książką. Zobaczysz... A im więcej zajęć tym łatwiej sie zorganizować, zmusza nas do tego sytuacja.

    pozdrowienia
    Ewa

    OdpowiedzUsuń