Czwartek minął nam również rodzinnie. W piątek wyruszyliśmy do Częstochowy "odnowić się u źródła". Jasna Góra, to ważne dla mnie miejsce, w którym odnawiam energię, ładuję się do życia, czy po prostu oddaję bagaż problemów, który uzbierał się od poprzedniej wizyty. Niestety pogoda popsuła nam plany i musieliśmy skrócić naszą wycieczkę. W sobotę zaś, gościliśmy u dziadków Mai w Wielkopolsce i uczestniczyliśmy w Chrzcie Świętym małej Marysi. Tutaj po raz kolejny zaskoczyła nas córcia. Szalała, raczkowała, ganiała na kolanach za kuzynami i pomimo braku drzemki w ciągu dnia, nie spała całą imprezę i wyszła z nami jako jedna z ostatnich. Zasnęła dopiero ululana dźwiękami silnika. Do domu wróciliśmy późnym, niedzielnym wieczorem.
Dzisiaj, jak po każdym takim maratonie atrakcji, ciężko było nam wrócić do normalnego rytmu dnia. Więc spędziłyśmy go nieco leniwie, rozpakowując manatki, przywracając ład w domu i bawiąc się nową - ulubioną zabawką Mai - balonikiem :) Od jutra kontynuuję prace nad wyglądem i funkcjonalnością bloga. Tymczasem zapraszam do śledzenia nas na Instagramie [Klik] oraz polubienia na Facebooku [Klik]
Pięknie odnowiony blog, wiosenne porządki dotarły i tutaj ;)
OdpowiedzUsuńI wy jakie śliczne dziewczyny :)
Ja też lubię mieć wolne w podobny sposób jak wy ;)
Dziękuję :) Takie wolne to chyba nasza narodowa cecha ;)
UsuńKiedyś, chyba w proteście przeciw pochodom pierwszomajowym, ten dzień spędzałam z córką w Warszawskim ZOO. Pamiętam, że tłumy w ogrodzie były spore więc nie tylko my tak świętowałyśmy Święto Pracy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHehe, dziś w Zoo tłumy nie tylko od święta ;) Pozdrawiam również
Usuń