Follow my blog with Bloglovin

Ale o co kaman?

Niedawno usłyszałam od pewnej fajnej kobitki, że czytając mojego ostatniego posta wiedziała o co chodzi i jaki geodeta i jaki "Martwy Punkt", ale jej zdaniem ktoś kto przeczyta owego posta bez znajomości sprawy zapyta "Ale o co kaman?" I w zasadzie koleżanka ma rację, więc spieszę z wyjaśnieniami.Moje wymarzone miejsce na ziemi znajduje się w pewnej małej wiosce Jot. Z najnowszych danych wynika, że zamieszkuje ją nieco ponad 170 mieszkańców. Położenie wioski jest niesamowite, aby tam dojechać trzeba zboczyć z głównej drogi w drogę gminną, następnie przejechać przez stary, piękny las pokonać kilka wzniesień i już się jest. A to co najbardziej mnie cieszy to fakt, że droga do Jot. prowadzi tylko do Jot. i żeby się stamtąd wydostać trzeba zawrócić. A co dookoła? Lasy, lasy, pagórki a nawet góra, stawy, pola i łąki.

W tej właśnie miejscowości znajduje się bagatela 80 arowa działeczka, która należała niegdyś do moich dziadków, obecnie do mojej mamy, a jej cześć już niedługo znajdzie się w mym posiadaniu.

Teraz będzie fragment bardzo nieskromny... Otóż według mojej i nie tylko mojej opinii "Nasz" kawałek nieba jest najładniejszą działeczką w całej wsi, jest tu i staw i wodospadzik i rzeczka i łąki i stare jabłonie i śliwy.

Ach łatwiej było by wymienić czego tu nie ma... No ale nic nie przychodzi mi do głowy, bo wszystko co jest mi potrzebne do szczęścia znajduje się właśnie w tym miejscu. Stojąc na podwórku widzę las jakieś 200 m od domu, górę jakieś 20 km, pola i łąki. A dookoła starodrzew. Co więcej brak uciążliwych sąsiadów, jednego widzę przez konary drzew a pozostałych daleko "na ameryce".

0 komentarze:

Prześlij komentarz