Follow my blog with Bloglovin

Ciąg dalszy opowieści

Żeby nie było tak ubogo od razu spieszę donieść, że działeczka nie jest tylko działeczką samą w sobie. Stoją na niej liczne zabudowania. Przede wszystkim ukochany dziadkowy dom, stary, poniemiecki, piętrowy. Z malunkami na ścianie i kaflowym piecem.
Do niedawna funkcjonowała też najprawdziwsza kuchnia opalana drewnem, taka z paleniskiem i popielnikiem do którego wpadały iskierki i można było zaśpiewać "... z popielnika... iskiereczka mruga...". Tak, tak, piękne bajki zimowymi wieczorami opowiadały iskierki słowami mojej Babci.
W chwili obecnej domek poddawany jest gruntownemu remontowi, tak jak i całe otoczenie. Po śmierci Babci całe obejście długo stało zaniedbane, a rodzice zastanawiali się - sprzedać, czy nie sprzedać. Na szczęście ulegli moim namowom i nie sprzedali a ja obiecałam, że spełnię słowa sprzed wielu lat i zamieszkam w Jot.
I tak od czterech lat powoli porządkujemy teren: wycinamy chaszczory, doprowadzamy trawniki do porządku, dbamy o zastane roślinki i zaszczepiamy nowe.

Oto jak wyglądało obejście cztery lata temu. Główne prace porządkowe wykonali moi genialni i niezastąpieni rodzice.



Tak wygląda to dzisiaj.

Prace "ogrodnicze" trwają bez przerwy. Po wyrwaniu chwastów, dzikiego chmielu, którego badyle miały po kilka metrów, kolczastej jeżyny i skoszeniu kosą a następnie kosiarką prawie 2 m trawy, rozpoczął się etap zakładania ogródka. Wszystkie prace trwały etapami. Początkowo wokół domu, następnie zapuszczając się coraz dalej w ostępy łąk i sadów.

Dopiero patrząc na zamieszczone zdjęcia widzę dokładnie jak wiele ciężkiej pracy włożyliśmy w ten nasz kawałek. Wszystko własnymi siłami - 5 par rąk i tyle można zdziałać !

0 komentarze:

Prześlij komentarz