Follow my blog with Bloglovin

Przygotowania do zimy

Piękne dni złotej, polskiej jesieni chyba już za nami. Wskazuje na to cała otaczająca mnie przyroda. Biedronki wchodzące do domu każdą szczeliną, krety odnawiające swoje dawno zapomniane korytarze w poszukiwaniu zaginionej spiżarni i koty nabierające iście tygrysich rozmiarów. Na wsi zmianę pór roku dostrzega się dużo wyraźniej niż w mieście, tu wszystko mówi ... idzie zima... Dymy snujące się nisko nad łąkami, oszronione poranki, długie cienie i szybki zmierzch.

Nie potrafię w słowach oddać tego uczucia, które towarzyszyło mi przez cały weekend. Coś w środku mówiło: Trzeba się spieszyć, już idzie, jest tuż tuż. I na nic zdały się próby racjonalizacji, że jak to przecież ciepło i słońce i cienki polarek wystarcza żeby nie zmarznąć. Niepokój nie odpuścił, więc pomiędzy porządkowaniem grobów a porządkowaniem domu po wizycie Wuja Elektryka, odbywała się walka z czasem o nasze zielone otoczenie.

Ostatnie przedzimowe sianokosy, wycinanie przekwitłych roślinek, porządki w ogrodzie i grabienie liści. O zgrozo, to ostatnie zajęcie wymaga ode mnie ogromnych pokładów cierpliwości, której niestety nie mam... Ja wiem, wiem grabienie listków przyjemne jest, godzinę, dwie, ale u nas dookoła 80 arowej działki mamy same liściaste drzewa, wielkie, potężne i rozłożyste dęby, buki, olszyny i lipy, co skutkuje tym, że rok w rok gromadzą się tam tony liści.

Liści, które trzeba wygrabić ręcznie (na razie odkurzaczy czy innych elektrycznych sprzętów do liści u nas brak) z najróżniejszych zakamarków i jeszcze wymyślić co z tym zrobić, czy palić, czy kompostować.
Skutkiem weekendowych wojaży z kosiarką i grabiami jest: przygotowany do zimy trawniczek (ba trawniczek właściwie łąka), zabezpieczone roślinki i pięknie zgrabiony teren wokół domu. Udało się, przynajmniej na czas jakiś stłumić niepokój zimowy. Może za nim spadnie pierwszy śnieg, uda nam się wszystko zabezpieczyć i spokojnie powitamy Panią Zimę :)

P.S Ciekawa jestem jak to jest u Was, czy też macie podobne przeczucia. Podzielcie się nimi ze mną :)



4 komentarze:

  1. Po pierwsze- jak mówisz że na wsi już czuć że będzie.. to ja się spieszę z roślinkami z balkonu ! W mieście, człowiek oderwany jest od przyrody i nie czuć tak, ale coś dziś jednak na wieczornym spacerze inaczej pachniała ziemia...
    Po drugie... poczytaj sobie bloga o permakulturze - Polski Instytut Permakultury( jestem bardzo zafascynowana dbaniem o ziemię w sposób naturalny ) - u mnie na pasku po prawej jest link , tam jest fantastyczny artykuł o tym, że liści grabić nie trzeba..a nawet nie należy .. jest to czysto estetyczny zabieg, ale dla naszej ziemi, roślinek i zwierzątek w niej .. lepiej jeśli liście zostaną .. chyba, że akurat walczy się z jakimiś pasożytami :) Jak już grabić to zdecydowanie kompost, a parę liściastych pryzm zostawić dla jeży :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, no właśnie miałem napisać , że liści wcale nie trzeba grabić :)..jak sobie zostaną na ziemi, to same przegniją, i ściółka, próchnica się tworzy..dębowe dłużej, bo zawierają garbniki, ale przyroda wie co czynić ;)..To nie park w mieście, że ma być czyściutko.
    Śniegu i mrozów na razie ma nie być, wg. mnie i Saby, bo niedawno dopiero wyliniała, jeszcze czas na przygotowania do zimy :)
    Kompost ze ściętej trawy dobry i wystarczy.
    A u mnie jeży nie ma. Krety przeważnie w tych samych miejscach buszują co roku, mają swoje podziemne miasta, średnio 200m długości!
    Ziemię z kopczyków warto zbierać, bo jest spulchniona i pozbawiona 'robaczków'. I potem wykorzystać do wiosennych rozsad, czy do kwiatków w doniczkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Wam serdeczne za rady. Jeszcze wiele w tych kwestiach muszę się nauczyć, więc wszelkie komentarze i porady mile widziane :)
    Prawda jest też taka, że rzeczywiście liści nie grabię z całej powierzchni, robię to tylko wokół domu i tylko ze względów estetycznych.. no cóż bo tak mi się po prostu podoba.. ;)

    Ja jeży, tez u siebie nie zauważyłam, a szkoda.. Co do kretów, to stają się coraz bardziej zuchwałe i łąka przestała im wystarczać, teraz buszują w ogródku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No wokół domu to tak, żeby było porządniej i mniej ślisko ;)..trzeba by jakieś jeże introdukować :), bo widocznie w niektórych rejonach nie występują. U mnie sarenki podchodzą, zwłaszcza jelonki niszczą ocierając rogami młode sosenki :/..Krety mają swoje ulubione miejsca, i teraz jesienią zwłaszcza kopią ile się da, co noc nowe kopczyki :D, tak to wciągu roku ich nie widać.
    A Ty masz tam trawkę wykoszoną elegancko ! ;), i dużo wolnej przestrzeni..będziecie coś dosadzać ?
    Jak tych jabłek nie zbieracie wszystkich, to też na kompost się nadają. U mnie to i Popielice przychodzą na jabłka, a Rudka (kotek) je łapie nieraz :/
    Ogólnie to popiół jest dobrym nawozem z mikroelementami, a kompost daje próchnicę.

    OdpowiedzUsuń